Strony

wtorek, 11 listopada 2025

Endokrynolog

We czwartek ostatnim rzutem na taśmę załapaliśmy się na wizytę kontrolną u endokrynologa. Wskoczyliśmy z listy rezerwowej. W poniedziałek zadzwoniłam umówić wizytę na listopad i wtedy okazało się, że pani doktor idzie na długotrwałe zwolnienie lekarskie w związku z planowanym zabiegiem. Grafik następnych terminów będzie dostępny w styczniu.

Nie zmartwiłam się zanadto, bo wyniki Julka tarczycy są dobre. Bardzo dobre. Receptę na euthyrox na podstawie zaświadczenia od specjalisty wypisuje nam lekarz rodzinny. Pani doktor jednak analizuje wszystkie wyniki kompleksowo, bada Julka, waży, mierzy. Mogliśmy poczekać do stycznia. Zadziała się jednak magia, w środę odebrałam telefon i we czwartek zaraz po szkole wiozłam Julka do przychodni.

Pozostajemy przy tej samej dawce euthyroxu. Pomiary Julka:

wzrost 158 cm

waga 59 kg (!)

Wzrost wyhamował. W ciągu roku Julek urósł o 3 cm, za to zrobił się cięższy aż o 7 kg, mimo że pilnujemy diety Julka. Metabolizm spowolnił. Zwiększyło się zapotrzebowanie na więcej ruchu. Ale Julek i ruch to oksymoron. Bywa, że zwyczajnie nie mam siły walczyć z niechciejstwem ruchowym młodszego syna. Z więzienia nie wyszłabym do wiosny. 

Koszt wizyty 340 zł. Pokryliśmy z subkonta Julka. Dziękujemy!

środa, 5 listopada 2025

Pierwszy listopada

Pierwszy listopada zaskoczył nas pogodą. Słońce I bezwietrzność zapraszały na spacer. Postanowiliśmy zatem na nogach dojść do naszego lokalnego cmentarza. Dwa i pół kilometra w jedną stronę. Dla mnie ot, dystansik, dla Julka kawał drogi. Ale szedł. Szedł dzielnie. Po drodze śmiał się ze mnie, śmiał z Radka. 

Były wesołe momenty. Był też czas zadumy, mimo że słońce, że tak radośnie ciepło. Miła pogodowa niespodzianka. Na koniec było też zmęczenie.

Wieczorną wizytę na drugim naszym wiejskim cmentarzu odbyliśmy bez Julka, za to z Krzyśkiem. Odwiedziliśmy naszych zmarłych sąsiadów i księdza proboszcza, który polubił naszego Julka. Wrastamy w tutejszą społeczność. Piętnaście lat ma nie tylko Julek. Piętnaście lat ma też nasz dom, w którym zamieszkaliśmy kilkanaście dni przed narodzinami Julka.