Mogłabym zacząć tę historię: wszystko od samego początku się nie układało.
Samochód, którym mieliśmy pojechać, wylądował u mechanika. Krzyś kasłał. Pogoda szwankowała.
Taki początek historii nakręca ciekawość i zwiastuje raczej dobry koniec. Nasz koniec jeszcze trwa, ale już nie na Zlocie. :(
Wróciliśmy do domu dzisiaj. Krzyś od wczoraj gorączkuje. Intensywnie. Przeleżał większość piątku w pokoju, wychodząc z niego w czasie działania przeciwgorączkowego syropu. Tradycyjnego zlotowego balu nie zaliczył, ani wspólnej fotki. Przeczekaliśmy noc i rano, po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę.
Lekarz, potrzebny lekarz od zaraz!
Krzyś dobijał dziś czterdziestki. Rozpalony jak nasz kominek. Ciągle kaszle.
Zawiało nas we czwartek w Dinoparku w Rogowie. Gdzie Krzyś wyczaił wielką dmuchaną zjeżdżalnię i nie odpuścił. Spocony dostał się w objęcia wiatru. Zimnego i paskudnego. I masz teraz mądra mamo gorączkującego Krzysia, zakatarzonego Julka i siebie bez głosu. Jeszcze tylko Radek trzyma się. Na fastrydze.
Czy warto było?
Warto.
Dla całego zlotowego i wizytującego nas towarzystwa.
Wrócę do tego. Jak wyjdę z infekcji.
Zdrowia! Zdrowia!
OdpowiedzUsuńMy tak kiedyś załatwiliśmy Julka zabierając go podziębionego na sanki. Widać rodzice tak mają,czasami.
No właśnie. Chęć sprawienia przyjemności Krzysiowi (uwielbia takie zjeżdżalnie) wzięła górę nad rozsądkiem. Nic, powalczymy z choróbskiem.:/ A tu taki maj za oknem...
UsuńNie pierwsza infekcja i nie ostatnia ,a co przeżyliście to wasze:) Szybkiego powrotu do zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuńOj, oj, jojoj. Krzysiu! Zdrówka życzę. Pewnie że taka dmuchana zjeżdżalnia jest wielką pokusą, a przeżycia niezapomniane. Wspomnienia będą, ale... oby fastryga wytrzymała. Otulam cieplutko kocykiem utkanym tylko dobrymi myślami o Was.
OdpowiedzUsuńOj Marto... Zdrówka dla Krzysia! Zdrówka dla Was! My na majówkę pojechaliśmy z chorymi 3-ema, Klarze rozkręciło się zapalenie oskrzeli...ale też myślę, że było warto...:)
OdpowiedzUsuń