Miało być o pierniczkach (że zwyczaj się usankcjonował, że razem, że bosko pachnie). Ale że przyłapałam Julka, jak na zawołanie szczerzy zęby do obiektywu aparatu, to wykorzystałam moment. Cierpiąc na chroniczny brak wspólnych fotek z synkami (o rodzinnych nie wspomnę), wypróbowałam te trendy i kiczowate selfi.
Julek wgramolił się na jedno kolano, Krzyś przygniótł drugie, aparat miałam pod ręką i teraz niepierniczkową historię prezentuję. :)
Cudownie w takim komplecie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie całą rodzinkę z Natalką i jej rodzicami:*
Alat.
ooo, takie selfie to ja lubię!:) Świetne!
OdpowiedzUsuńIwona
Wyjątkowo zebrani w kupie i ze spojrzeniem w obiektyw ;)
Usuń