Znajoma strzepując białą nitkę z mojego płaszcza uśmiechnęła się i rzekła: "blondyn za tobą chodzi".
No. Łazi za mną i ciągle gada: "maa" albo "mama". Przyłazi z wielką i żadną sprawą. Woła, gdy znikam z pola widzenia na dłużej niż łyk kawy. Testuje moją obecność w nocy. Przykleił się i nie odpuszcza.
Jakby wypowiadanym wyrazem "mama" odkrywał na nowo moją obecność. Nadganiał przemilczany czas. Cieszył połączeniem bezprzewodowym. Mówi i ma. Mamę.
Bardzo mi tego brakowało!
Marto, cudownie! Ależ radość:) Popłakałam się:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was mocno!
Hura! Hura!!
OdpowiedzUsuńNiedługo będziesz narzekać, że buzia mu się nie zamyka! :) :)
Chciałabym. Może się rzeczywiście doczekam. :)
UsuńREWELACJA!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń