Ostatnio mamy taki rytuał wieczorny.
Julek pokazuje, że chce się myć. Radek pomaga w
rozebraniu, myje Julka, zostawia samego pod prysznicem, z prysznicem bez
słuchawki prysznicowej. Julek z wężem w ręce zaczyna nieekologiczną zabawę z
wodą. Woła wtedy:
- Ksyyys!
Krzyś ochoczo dołącza do brata. Taplają się
razem. Najpierw w zgodzie. Potem silniejszy przejmuje węża. Słabszy woła: -
Dajj! albo: - Nieee! Gdy skutek tych nawołań marny, włącza płacz. Wymuszający.
Nie interweniuję. Wysyłam Radka. Radek negocjuje. Kompromis to rzecz względna i
uzależniona od przychylności oponentów. Zwykle młodszy chce mieć to co starszy,
starszy skarży się, że przed chwilą przecież młodszy to miał i miał, młodszy
nie ustępuje, starszy nie reaguje. Koniec mycia.
Obrażony młodszy wybiega z łazienki. Siada
przed kominkiem. Za chwilę wyłazi nadąsany starszy. Siada obok. Milczą. Spór
wyparowuje. Wszystkie potyczki spalają się. Znów się lubią. Znów są skorzy do następnych wspólnych wariacji. Jest dobrze.
Super chłopcy. Takie relacje są zdrowe. Miło obserwować a po latach wspominać.
OdpowiedzUsuńCi co się czubią chętnie się lubią i coś jest na rzeczy.
Natalcia zazdrosna o siostrzyczkę, ale dziś przyniosła mleczko i pod okiem babci podała Paulince.
Pozdrawiam Ala T.