Strony

sobota, 25 czerwca 2016

Urodzinowa piniata

No. To zrobiłam.
Najpierw chciałam kupić. Bo mi się nie chciało. Ale osiem dych za coś, co ma być rozbite, skutecznie mnie zniechęciło.
Zainspirowana pracą Ani - mamy Maksa, postanowiłam sama zrobić piniatę.
Sama nie zaczęłam. Miałam dwóch pomocników, którym cierpliwości wystarczyło tylko na jedną warstwę. Końcem końców położyłam siedem (trochę Ania - weteranka piniatowa nastraszyła, że koledzy Krzysia przy pięciu warstwach z papieru i kleju (mąka+woda) to szybko dostaną się do cukierków schowanych w środku piniaty).
Kładłam od poniedziałku do środy. Piniata schła sobie w kotłowni.
We czwartek przebiłam balon.
Została skorupa.
Do skorupy w piątek wsypałam cukierki. I wykonałam główną "artystyczną" część. A że nadal ulubionymi bohaterami Krzysia się wojownicy Ninjago, powstał jeden z nich.
Jutro piniata zdaje test. Wytrzyma krótko czy długo?
Impreza urodzinowa Krzysia tradycyjnie w czerwcu.






4 komentarze:

  1. Marto, jesteś wielka!!! Ile pracy i efekt boski!!! To moje marzenie - czekam z nim na zmianę warunków lokalowych:) - żeby dziewczyny też miały. Teraz wiem do kogo uderzać po porady:))) Udanych urodziny dla Krzysia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobienie samej skorupy to w sumie nic skomplikowanego. Kwestia druga - co ma przedstawiać. :) Postać Ninjaga była stosunkowo proste. Oczy wydrukowałam, krepina świetnie się układa, trochę kleju i już. Siedem warstw to za dużo. Mieli kłopot z rozbiciem. A ile zabawy przy tym :))

      Usuń
  2. Piękna Ci wyszła ta piniata.Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu! Byłaś największą inspiracją, a Twoje wskazówki, wynikające z doświadczenia, były bezcenne. :)

      Usuń