Julek mieli migdały w elektrycznym młynku do kawy, na ciasto (goście, goście jadą :) ). Ja wysypuję zmieloną zawartość do miseczki. Cykl powtarzamy aż do wyczerpania zapasów. Czyli mielimy tyle, ile potrzeba.
- Mama, piasek! - woła Julek.
Nietrudno zgodzić się z trafnym i zrozumiale wyartykułowanym skojarzeniem Julka.
Mowa spontaniczna. Poziom zaawansowany. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz