Potem było "chodź, piesek" z zaproszeniem jej do swojego pokoju. Trzeba było wnieść Kilkę na górę. Julek pokazywał jej swój pokój. Zapraszał do budowy domu z klocków. Przytulał się, a potem ze śmiechem wołał: "Liże!".
W swoim spoufalaniu poszedł tak daleko, że spróbował psiego jedzenia. Wziął mały element suchego pokarmu z miski Kilki i schrupał go, zanim zdążyłam zareagować.
Prowadził też przez chwilę Kilkę na smyczy i w ogóle ma w sobie tyle pokładów miłości, że Kilka nie raz przed Julkiem umknie z ulgą na swoje legowisko. Krzywdy psinie na pewno nie zrobi. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz