Rozpoczęliśmy nasz coroczny turnus wypoczynkowo-rehabilitacyjny w grupie znajomych rodzin z dziećmi z zespołem Downa. Z Julkiem po górach w tym roku chodzą Ola, dwie Maje, Igor, Maks, Ada i Julka. Zacna ekipa. W tym roku na bazę wypadową wybraliśmy Zakopane. Nieduży pensjonat z widokiem na Giewont. Wczoraj po ponad sześciogodzinnej podróży dotarliśmy na miejsce.
Wszyscy dotarli. Rzeszów, Dębica, Jelenia Góra, Gniezno, Warszawa, Bydgoszcz. Każdy miał kawałek drogi do pokonania. Uradziliśmy wieczorem, że na rozruch dobre będą doliny.
Dzisiaj rano autobusem nr 11 dojechaliśmy do centrum Zakopanego, żeby spod Wielkiej Krokwi wejść na żółty szlak wiodący Doliną Białego. Początkowo droga łagodnie wiła się w górę. Towarzystwo szło całkiem zgodnie. Schody (dosłownie) zaczęły się później. Julek zatrzymywał się. Narzekał. Szedł dalej. Przed upałem chronił nas las. Po półtorej godziny w sumie całkiem udanej wędrówki dotarliśmy na Czerwoną Przełęcz. 1303 m n.p.m.
Zostawiłam chłopaków i weszłam na Sarnią Skałę. Radek był na niej dwa lata temu, Krzysiek rok wcześniej. Ja nie miałam okazji. Krótkie, intensywne wzniesienie i można było podziwiać cudne widoki.
Na Sarniej byłam między innymi z Adą, z którą dwa lata temu wchodziłam na Giewont.
Wow! Ale dzielny Julek!! kasiask
OdpowiedzUsuń