Tęsknił. Ale pięknie tę tęsknotę przepracował ze wsparciem pani Mileny - opiekunki. Zresztą ta tęsknota nie była rozpaczliwa, ale zwyczajna i bardzo na miejscu. Julek był absolutnie gotowy na taki wakacyjny wyjazd.
W piątek popołudniu odebrałam wydoroślałego, bardzo samodzielnego syna. Wracaliśmy do domu w koszmarnych korkach, przy dźwiękach piosenek z Akademii Pana Kleksa rozkręconych na maksa. Gdzieś pomiędzy Julek opowiadał na tyle, na ile chciał i potrafił o wyjeździe.
Wczoraj na spacerze z Kilką powiedział mi, że jeszcze chce na kolonię z panią Mileną, Michałem, Antkiem. Czy potrzeba lepszego podsumowania?
Kolonie w Mrozach ze Stowarzyszeniem Bardziej Kochani sfinansowaliśmy ze środków zgromadzonych na Julka subkoncie w Fundacji Dzieciom Zdążyć z Pomocą. Dziękujemy ❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz