I znów zaskoczył mnie Julek! :)
Nie, żebym nie wierzyła w jego możliwości. Ja po prostu z tych
zdystansowanych mam i z rezerwą. Czyli realistka z dużymi pokładami optymizmu.
Przyjmując rodzinne zakłady traktowałam je z przymrużeniem oka. Dużym
przymrużeniem.
A Julek dzisiaj zrobił kroki dwa. Zapomniał się. Puścił
krzesło, a że do półki z książkami miał blisko to z rozpędu, że w pionie,
poszedł w krokach właśnie dwóch. Dostał wieeeelkie brawa. Julek ceni sobie aprobatę
i pochwałę.
Nie upłynęła godzina, a Krzyś woła: - Mamuś, mamuś, patrz,
Julek idzie!
Nasz bohater na środku pokoju w niezachwianym pionie stawia kroki.
Jeden. Dwa. Trzy. Pierwsze trzy świadome i samodzielne kroki Julka!!!! :))))
Mój prawie dwulatek zaczyna smakować chodzenia. A ja w tym uczestniczę.
Mam powody do radości! :)
brawo!!! oj, jak się cieszę razem z Wami! gratuluję serdecznie słodziakowi! Iwona T.:)
OdpowiedzUsuń