poniedziałek, 25 czerwca 2012

E.T.

Trwają rodzinne zakłady, kiedy Julek zacznie samodzielnie chodzić.
a) przed swoimi drugimi urodzinami w październiku
b) na święta Bożego Narodzenia
c) w bliżej nieokreślonym czasie
Obstawiam c). Mogłabym Julka zapytać, ale przecież nie zrozumiem odpowiedzi w narzeczu julkowym. Na zakłady, kiedy przemówi w naszym języku, nie piszę się. Chyba za długo czekania. W końcu droga na TEN ośmiotysięcznik do krótkich nie należy.
Za naturalne uznaję, że Julek jeszcze nie chodzi. Nie woła "mama". Raz wafelka zje po ludzku, a drugi raz podejmie z wafelkiem grę w rzucanie. Gryz i rzut, gryz i rzut, gryz-gryz-rzut. Czekam. Szlifuję swoją cierpliwość i czekam. Na bardziej cywilizowane zachowania?
I pokazuję, mówię, opowiadam, tłumaczę, podtykam zabawki, książeczki. A mój E.T. patrzy na mnie czasem tak, jakby zaglądał mi w duszę, a czasem tak, jakby przybył z kosmosu właśnie.
Normalność też jest nie z tej ziemi przy Julku. ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz