Potem Krzyś. Szybki prysznic, mycie zębów. Między wytarciem
ręcznikiem a nałożeniem piżamki dzieją się nasze szczególne chwile. Krzyś zadaje
pytania, opowiada o Patryku Haczyku i Dawidzie Paczku, śpiewa nową piosenkę, komentuje
dzień, śmieje się ze mną. Rozmowy w oparach pary. Śmieszne, poważne, beztroskie.
Krótkie, przelotne i ważne. Dziś Krzyś zapytał mnie, kiedy umrę. Powraca co
jakiś czas do tego pytania. Chyba dlatego, że nie potrafię zaspokoić jego
ciekawości. Ale dziś stwierdził jeszcze:
- A jak wy umarniecie, to ja będę duży jak wy, a Julek jeszcze mały
i będzie raczkował i ja się nim zaopiekuję.
I tym samym wyciągnął na światło dzienne dwie upchane gdzieś
w tyle mojej głowy sprawy. Że Krzyś zaczyna być bardzo świadomy Julka inności. I nie robi z tego wielkiego halo. Druga sprawa - ja
nie jestem jeszcze w stanie zmierzyć się z tematem, co z Julkiem, gdy nas –
rodziców – zabraknie. Wielkie halo zrobi się samo. Nie dziś. Jutro za lat wiele?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz