czwartek, 31 grudnia 2020

Koniec i początek

U nas domówka na całego. Wzbogacona wyłącznie o kolegę Krzysia (dorasta mi syn coraz bardziej). Julek właśnie zasypia, Radek ogląda kabaret (stare Paranienormalni), Kilka chodzi zestresowana po całym domu, ja piszę posta.

W mijającym roku najwięcej doskwierało mi mocne ograniczenie spotkań towarzyskich. Zwyczajnych, na grillu, na spacerze, na tarasie, na lodach, na rowerze. Bez masek, bez strachu że może noszę wirusa i zarażę albo że sama się zarażę.

Poza tym ten rok obszedł się z nami łagodnie. Przeżyliśmy go w zdrowiu. Zaczynaliśmy rok z długą listą czasochłonnych i niełatwych zadań. Wykonaliśmy w zasadzie wszystkie. 

Przed nam Nowy Rok. Nowe wyzwania. Nowe zadania. Stara, znajoma niepewność. I cień pandemii, która trwa. Życzę sobie i Wam, aby to, co zacznie się za godzinę i trochę, było początkiem  dobrej przygody. Żeby nie opuszczało nas zdrowie, uśmiech i optymizm. A przy tym dopisywało szczęście. W tym wszystkim jednak najważniejsza jest miłość. 

Szczęśliwego!



środa, 30 grudnia 2020

Święta

Udało się nam święta spędzić z rodzicami, w Bielsku. W tym roku nic nie jest oczywiste, więc do samego końca nie byłam pewna, jak się nasze plany ułozą. Żeby już nic nieprzewidzianego nie wypadło, tak na wszelki wypadek, w dniu wyjazdu obudziłam towarzystwo (łącznie z Kilką) o piątej i wyruszyliśmy, zanim Warszawa przebudziła się ze snu.
Dni pomknęły jak podróż. Szybko. Nie wiadomo kiedy. Wiadomo jak. Intensywnie. Tak bardzo mocno. Tak bardzo razem. 
Była uroczysta kolacja, spotkanie na skypie z rodziną, prezenty (a jakże!), wykradane, bez deszczu momenty na spacer, pyszne pierniczki i orzechowiec, planszówki (Tangram dla najmocniejszych i najodważniejszych, Pytaki dla całej rodziny). Dopiero w drugi dzień świąt mogliśmy wyskoczyć z domu na dłużej. Wybraliśmy Bielsko, żeby się po nim powłóczyć. 











wtorek, 22 grudnia 2020

Dziękujemy!

Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" zakończyła niedawno rozliczanie wpłat z 1% podatku za 2019 rok. Na subkonto Julka wpłynęły środki, dzięki którym będziemy mogli zorganizować Julkowi w przyszłym roku turnus rehabilitacyjny. 

Od lat nas wspieracie. Niezmiennie jesteśmy Wam wdzięczni. Poczucie, że nie jesteśmy sami w pokonywaniu ograniczeń Julka, bardzo dodaje nam sił w zmaganiu się z tym, co możemy zmieniać i akceptowaniu tego, na co nie mamy wpływu.

Julek to fantastyczny gość, który wymaga wsparcia w nauce samodzielności. Posiada potencjał, z którego trzeba wycisnąć ile się da, żeby w przyszłości potrafił jak najwięcej. Działamy w domu, działamy w szkole, działają terapeuci. Wyjazdy na turnusy aktywizują Julka, wydobywają jego umiejętności, wskazują braki, nad którymi możemy i chcemy pracować. 

Bycie z Julkiem to piękna przygoda. Wymagająca, chwilami trudna, przypominająca syzyfowe prace, intrygująca i wiele ucząca. Dziękujemy, że w niej uczestniczycie. Że ją współtworzycie. 



piątek, 11 grudnia 2020

Na froncie

Z naszego frontu.

Donoszę.

Julka szkoła wróciła do stacjonarnych zajęć. Julek pozostał w domu. Uczymy się według własnego planu. Powtórka sylab ma-me-mo i pa-pe-po. Liczenie. Pisanie. Czytanie. Mam dużo pomocy od wychowawczyni Julka, które dostałam w listopadzie. Korzystamy z nich.

Decyzja o pozostawieniu Julka w domu była o tyle łatwiejsza, że jego wychowawczyni jest chora i pozostanie w domu do świąt. Życzymy Pani Edycie moc zdrowia!

Inaczej było wiosną. Inaczej jest teraz. Wtedy koronawirus był abstrakcją, teraz chorują znajomi, bliscy, rodzina. Kuzyn walczy o życie. Wirus stał się namacalny. Jest obok. Nieprzewidywalny w swoim przebiegu. Nieprzewidywalny w skutkach po wyzdrowieniu. Ograniczamy więc ryzyko zakażenia. Dwa tygodnie bez szkoły nie zbawią Julka. A potem cały miesiąc przerwy. Będę ją wypełniać zabawą z elementami nauki. Żeby wypracowane umiejętności nie przepadły. Julek musi systematycznie ćwiczyć liczenie, czytanie, pisanie, mówienie. 

Ja. Ja na tydzień wracam do stacjonarnej pracy. A ponieważ ograniczony mam kontakt z ludźmi, obowiązek, który mnie wzywa, dokona się zdalnie, więc nie martwię się, że przywlokę chorobę. Święta chcemy spędzić z babcią Krysią i dziadkiem Ludwikiem. 

Tymczasem obok obowiązków ("bez uczyć" nieco wyblakło, teraz jest "mama, uczyć? Mało?") zdarzają się niespodzianki. Koperta w skrzynce. A w niej upominek od św. Mikołaja dla Julka. Układanie puzzle to połączenie przyjemnego z pożytecznym. Julek dał się porwać układance. Dziękujemy Mikołaju! :)

Nadal nie przywiązuję się do planów. Pandemia zmieniła optykę.






sobota, 5 grudnia 2020

Drzewo

Idzie dziecko do swojego pokoju. Słychać, jak wyrzuca klocki, gada, inicjuje zabawę. Włącza piosenki, mikrofon, śpiewa. Przesuwa krzesło. Wysypuje pudełko z zabawkami. Coś układa. Opowiada po swojemu. I nagle cisza. Cisza. Cisza? Cisza!!!!!

Znacie to?

Zajęta sprzątaniem, reaguję dopiero na nagłe poruszenie. Kurs między łazienką a pokojem. Leci woda. Lecę też ja. Po dwa schody. Susami jestem na górze. Julek z miną niewiniątka chowa za plecami ścierkę. Rzut okiem po pokoju. Ozdobione szuflady, pomazane biurko, ściana. I drzewo na ścianie. - Gruszki, mama. Towarzystwo grzecznie usadowione na kanapie z zaintersowaniem przygląda się ekperymentom Julka. 

Gniewać się na porysowane ściany, czy cieszyć z kreatywności dziecka? ;)


Drzewo zostawiamy. Bohomazy z szafek i ścian Julek zmywa. 

czwartek, 3 grudnia 2020

List(y)

Gdy dwa tygodnie temu rodzinnie pisaliśmy listy do św. Mikołaja (zarządzenie było odgórne - każdy ma napisać/narysować swój list), Julek ochoczo wziął się za rysowanie. Rysował i zamawiał. Konkretnie i na temat. Skupił się na treści, niekoniecznie formie.
Wyszedł list tak:
 

Gdy pani Edyta poprosiła o napisanie listu do św. Mikołaja, wykorzystałam historię, żeby popracować z Julkiem nad formą. Niektóre literki Julek zna, a te których nie zna, może przecież napisać po śladzie. Z samodzielnym rysowaniem też nie idzie Julkowi najlepiej, rysowaliśmy więc równolegle. Ja wzór na swojej kartce, Julek odwzorowanie na swojej. Nieznanym literkom wytoczyłam ślad, Julek dokończył resztę. List wyszedł tak:


Widać różnicę.
Chciałabym jeszcze o podpisie. Julek swoje imię czyta globalnie. Napisać samodzielnie nie potrafi. Musi mieć wzór. I wtedy literka po literce (poza u, e, których uczył się pisać), patrząc na kolejne znaki graficzne, napisze swoje imię. 
Ograniczenia Julka są namacalne. Długa przed nami droga, której końcowy efekt pozostaje zagadką. 


środa, 2 grudnia 2020

Matematyka

Przy różnych okazjach ćwiczę z Julkiem liczenie. Na stole w misce leżą banany.

- Julek, jest jeden banan, Krzyś przyniósł drugiego, to ile jest razem bananów?

- Jeden, dwa. - liczy Julek. - Dwa. 

Dobrze. Zjadłeś jednego banana, to ile ci zostało?

- Jeden. - oznajmia triumfalnie. 

- A jak tego zjesz, to ile zostanie?

Julek zastanawia się. Zastanawia. I stwierdza:

- Minął. Koniec.

Julkowe zero inaczej wygląďa. Matematycznie jednak wszystko się zgadza.