wtorek, 9 czerwca 2020

Powrót do szkoły

Zaczęliśmy trzeci tydzień powrotu do nowej rzeczywistości. Połowicznego powrotu. 

Julek wrócił do szkoły na zajęcia opiekuńczo-wychowawcze, ja do pracy stacjonarnej, Krzysiek kontynuuje lekcje on-line, wychowawczyni Julka nadal przysyła karty zadań, których już nie jestem w stanie z taką systematycznością realizować. Obecni w domu o 16:30, wypompowani dniem i wczesnym wstawaniem, ze stertą rzeczy, których nie było jak zrobić w ciągu dnia, nie mamy ochoty na lekcje. Na szczęście część z nich realizuje pani Emilia wychowawczyni świetlicy. 

Pierwszy tydzień nie był łatwy. Bałam się Julka reakcji na dzień dobry. Szkoła obwarowana nowymi wytycznymi i procedurami wdrażającymi reżim sanitarny. W klasach – ze względu na małą powierzchnię – może przebywać dwójka uczniów. Z klasy Julka poza nim do szkoły wraca jeszcze tylko jeden kolega. Ze wszystkich klas 1-3 w szkole obecna zaledwie szóstka dzieci. 

Poniedziałek, 25 maja. Pobudka o szóstej. Julek pełen ekscytacji. Cieszy się na powrót do szkoły. Wie, że nie będzie pani Edyty, tylko pani Emilia, a z kolegów mały Dominik. Na wejściu pielęgniarka w skafandrze i przyłbicy z bezdotykowym termometrem. Trochę straszno. Dla rodzica wydzielona malutka strefa, której nie może przekraczać. Zakwalifikowanego Julka (brak temperatury) przejmuje pani w maseczce. Wychodzę ze szkoły. Gula rośnie mi w gardle. 

Wtorek, 26 maja. Pobudka o szóstej. Julek nadal podekscytowany. Cieszy się, że jedzie do szkoły. Już wie, jak wygląda szkoła w nowej rzeczywistości. Nie przeszkadza mu to za bardzo. W sumie zajęcia z nauczycielem jeden na jeden. Uwaga skupiona na nim. Normalnie księciunio. Na wejściu pielęgniarka już bez skafandra, tylko w przyłbicy. Pomiar temperatury. Kwalifikacja. Idzie dalej. 

Dni zaczynają pomykać swoim torem. Krzysiek tęskni za naszą obecnością w domu, ale ogarnia sam wszystko. Ja wdrażam się w codzienne jeżdżenie, jakby tych dwóch miesięcy izolacji domowej nie było. Chyba potrzebowałam tej zmiany. Szkoła Julka robi wszystko, żeby obecne w niej dzieci jak najmniej odczuwały dyskomfort spowodowany nowymi okolicznościami. Ruszają zajęcia z hipoterapii realizowane w ramach miejskiego projektu. Raz w tygodniu są zajęcia z SI. Julek uczy się jeździć na rowerze. Zjada brokuły, placki z cukinii i wegeburgery, które robię i pakuję do drugiego pudełka, bo w szkole nie ma teraz obiadów. Ot, taki dodatkowy popołudniowy, codzienny obowiązek dla mnie. Julek po raz kolejny udowadnia, że może, że potrafi, że uda się. 

Do końca roku szkolnego pozostały dwa i pół tygodnia.