czwartek, 23 lutego 2023

Skype

Wśród licznych atrakcji fundowanych przez babcię Krysię w Bielsku znalazła aię nieoczekiwanie jedna, na wyraźne życzenie Julka. I nie była podyktowana tęsknotą. Zdecydowanie miała charakter słabości Julka do multimedialnych bajerów.

Julek któregoś dnia zadzwonił i zażyczył sobie połączenia na Skypie. Przy czym - pisząc "zażyczył" nie mam myśli pięknie sformułowanego zdania, a raczej bezczasownikowy przekaz, brzmiący mniej więcej tak: - Mama komputer w domu, babcia komputer. I tata, Ksyś, mama, Kilka! Dobra? Bez kontekstu mogłoby być trudno, ale załapaliśmy porozumienie. Z babcią Krysią ustaliłam dogodną dla wszystkich godzinę.

Muszę jeszcze podkreślić, gdyby komuś to umknęło, że Julek na równi ze wszystkimi członkami rodziny, stawia Kilkę. I nie ma pomiłuj, gdy połączenie nastąpiło, Kilka została wywołana i absolutnie, obowiązkowo obecna była na łączach. Serce Julka jest bardzo pojemne.




Dzisiaj wieczorem Julek już będzie z nami. 

wtorek, 21 lutego 2023

1% i 1,5%

Fundacja "Zdążyć z Pomocą Dzieciom" przed końcem starego roku zakończyła księgowanie wpływów z 1%. Znów pamiętaliście o Julku rozliczając swoje pity. Szczodrze wsparliście jego subkonto. Nasza wdzięczność jest stała. Niezmienna. Wielka. 

Julek rośnie, rozwija się w swoim tempie, dojrzewa. Ten proces jest dla mnie niełatwy.  Mój młodszy syn biologicznie przekształca się w młodzieńca, choć mentalnie pozostaje w przedszkolu. Bywa, że kontrast jest mocny. Nie do zniwelowania.  Nie zrażamy się jednak. Uczymy się czytać, pisać, liczyć. Przede wszystkim w szkole, mniej, za mało - w domu. 

Dbamy o Julka kondycję fizyczną. Poszukujemy obszarów, w których Julek może i chce rozwijać swoje zainteresowania. Lubi piłkę nożną, lubi copaierę, lubi basen. Chodzi więc na zajęcia. To bardzo ważne aktywności w jego życiu.

Jeździ raz w roku na turnusy rehabilitacyjno-rekreacyjne. W towarzystwie kumpli i kumpelek pokonuje swoje słabości, kształtuje charakter, uczy okiełznać złe emocje, cieszy się osiąganiem celów. W szkole wyjeżdża na wycieczki. Coraz dłuższe, dalsze. W tym roku planowana jest pięciodniowa zielona szkoła. To dopiero sprawdzian jego samodzielności i dojrzałości emocjomalnej. 

Są też wizyty lekarskie. Endokrynolog, okulista, stomatolog. W tym roku przeprosiliśmy się z obuwiem ortopedycznym. Wykoślawienie stóp i kolan staje się coraz większe. Nikt nam nie obiecywał, że z czasem będzie lepiej. Lepiej nie może być. Wiotkość mięśni, stawów są dożywotnie.

Środki z 1% są bardzo wymierne. To konkret, który wspiera nas w codzienności Julka. Pozwala na więcej. Z serca, zawsze, w myślach, w modlitwie, głośno i po cichu dziękujemy ❤ 

I jeśli Julek nadal bliski jest Waszym sercom, polecamy się Waszej uwadze w tegorocznych rozliczeniach z fiskusem. 

KRS 0000037904
Cel szczegółowy: 19043 Całkowski Julian


poniedziałek, 20 lutego 2023

Ferie (3)

Ostatnia, najbardziej wyczekana przez Julka część ferii. Babcia Krysia. Bielsko-Biała. 

Plan ferii Julek miał tak szczegółowo rozpracowany, że gdy w szkole opowiadał, zawsze powtarzał w odpowiedniej kolejności: morze, basen, Bielsko-Biała, z mamą trzy dni, z babcią Krysią pięć dni. Gdy w plan wbił nam się nowy termin badania psychologicznego, niezbędnego do orzeczenia, musiałam uszczuplić pobyt Julka w Bielsku o jeden dzień. Chodził więc i mówił, że z babcią Krysią cztery dni.

Gdy byliśmy nad morzem nieustannie dopytywał/upewniał się/osadzał na swojej osi czasu czy i kiedy babcia Krysia. Absolutne must have. W środę wróciliśmy do domu, w Tłusty Czwartek jedliśmy pączki (pierwszy raz w życiu zrobiłam sama i wyszły pyszne), a w piątek rano ruszyłam z Julkiem do Bielska. Wreszcie doczekał się swojej wisienki na feryjnym torcie. Tak po prawdzie to śmietankę zaczął spijać wczoraj, gdy rano pożegnałam się i ruszyłam do domu. Wesoło machał w oknie ciesząc na samodzielny pobyt z babcią Krysią. Muszę przyznać, że tworzą bardzo zgrany duet. 


czwartek, 16 lutego 2023

Wielbłądzi Garb

Wielbłądzi Garb - to jedyna atrakcja dostępna bez względu na aktualną porę roku. Najwyższy punkt (45 m n.p.m.) wydmy między Zalewem Wiślanym a morzem. Stoi tam niewysoka platforma widokowa, z której patrząc na południe widać słodkie wody Zalewu Wiślanego


Patrząc na północ widać bezkres morza Bałtyckiego


Z naszego hotelu do punktu widokowego mieliśmy półtora kilometra, około 25 minut spaceru. Większość trasy wiodła wzdłuż drogi 501, prowadzącej do Piasków, ostatniej miejscówki przed granicą z Rosją. Droga wśród lasu, bez pobocza dla pieszych, aktualnie w bardzo ograniczonym ruchu samochodowym (minęło nas może pięć aut, głównie na miejscowych rejestracjach), szło się więc całkiem przyjemnie. 


Całkiem sprawnie doszliśmy. Bez Julkowych narzekań, westchnień i teatralnych niemocy. Po płaskim człapie się dobrze. Samo podejście do punktu widokowego było łagodne, krótkie, nikt nie zdążył się zasapać ani krzyknąć: - Odpoczynek! Jakkolwiek obaj nastoletni wędrowcy nie widzieli głębszego sensu w wycieczce. Nie martwię się tym zanadto, bo wiem, że gdy osiągają cel spaceru, potrafią zachwycić się, docenić, ucieszyć. Atrakcja ma przecież niejedno oblicze. 



Bycie na Wielbłądzim Garbie zimą było o tyle udane, że mogliśmy stać i chłonąć widoki, ile chcieliśmy. Nikogo nie było wokół. Wchodząc spotkaliśmy wracającą parę, a schodząc, wchodzącą rodzinę z dwójką małych dzieci. Nieduża przestrzeń na drewnianym podeście tylko dla nas. Spokój, rześkie powietrze, przebłyski słońca na południu, woda z jednej i drugiej strony, jakbyśmy byli na bezludnej wyspie. Przyjemnie. 

Powrót zapowiadał się tą samą drogę. Nawigacja nie wskazywała alternatywnej ścieżki powrotnej. Niedaleko od parkingu na wydmę z punktem widokowym dostrzegliśmy jednak leśną drogę i strzałkę z oznaczeniem ścieżki rowerowej (trasa R10). Skręciliśmy. Trochę niepewnie szliśmy. Z nadzieją na nieformalne wejście na plażę. Rzeczywiście po kilku minutach spaceru wyłoniła się ścieżyna, ewidentnie prowadząca do morza.




Byliśmy w domu. Powrót brzegiem morza był wisienką na naszym niespiesznym spacerze.


A jeszcze potem wyszło słońce. I w ogóle zrobiło się  przyjemnie i czule. Gdy znaleźliśmy się na wysokości naszego wyjścia z plaży, nie chciało nam się z Radkiem wracać, chłopcom - a i owszem. Nasycili się chodzeniem. Krzysiek zgarnął Julka i poszli do pokoju, a my zostaliśmy na dłużej. Osiągnęliśmy moment, w którym nasze dzieci, mogą pozostawać przez pewien czas bez naszej opieki, dając nam wytchnienie. I to jest dobre.


wtorek, 14 lutego 2023

Ferie (2)

Celem naszego czterodniowego wypadu była Krynica Morska. Raz - stosunkowo blisko. Dwa - nigdy w niej nie byliśmy. Trzy - całkiem spory wybór miejsc hotelowych w niesezonie. Cztery - dawno nie byliśmy nad morzem. Trochę się stęskniliśmy.

Morze zimą pachnie morzem. Nie zachęca do kąpieli. Zaprasza do długich spacerów. Nasze były krótkie. - Mama, nuda! Jęczał starszy. Jęczał młodszy. Negocjowaliśmy każde wyjście. Kartą przetargową był basen w hotelu. Każdy miał coś dla siebie. Wzajemne ustępstwa całkiem nam się udawały.

Mieliśmy szczęście do pogody. Bezdeszczowo, praktycznie bezwietrznie, ze słonecznymi przebłyskami. Puste plaże. Ludzi trochę, rozproszonych wzdłuż brzegu, nie robiło tłumu. Praktycznie wszystko pozamykane. Nie żal nam było stoisk z plastikiem, discopolo i nadmorskim kiczem. Ale nie udało nam się wejść na latarnię, ani popłynąć przez Zalew Wiślany do Fromborka. 

Morze zimą ma zdecydowanie urok. Surowe, chłodne, nieprzystępne, w nieustannym ruchu. Odpręża tak samo jak latem.










poniedziałek, 13 lutego 2023

Ferie (1)

Tegoroczne ferie postanowiliśmy spędzić poza domem. W zasadzie to nieduży ich fragment. Kilkudniowy wypad z domu był nam bardzo potrzebny. Całą czwórką chcieliśmy się wyrwać ze szponów codzienności. 

Zaczęliśmy naszą wycieczkę od Gdańska. Ostatnie spotkania z rodziną były w okolicznościach ostatecznych, żałobnych i krótkich. Teraz zatrzymaliśmy się w drodze. Na wspólny obiad, wieczór i pogaduchy. Rano ruszyliśmy dalej.