Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
sobota, 25 listopada 2023
List do św. Mikołaja
sobota, 18 listopada 2023
Pierwszy balwan
czwartek, 16 listopada 2023
Liczenie
Pozostając w temacie zadań domowych. Najwięcej mamy z czytania, rozumienia tekstu i pisania. Od czasu do czasu trafia do nas zeszyt ćwiczeń z matematyki. W tym roku szkolnym w ubiegłym tygodniu po raz pierwszy. Zadania z dodawania w zakresie 20. Konkret.
Mała dygresja. Ponad dwa lata temu, gdy trwała pandemia, zaliczyłam kurs on-line z Numiconu. Gdy zaczynałam z Julkiem przygodę, był zielony w te klocki. Liczył wprawdzie do 10, ale to, co widział. Na tamtym etapie nie potrafił objąć rozumowaniem, że każda ilość ma swój odpowiedni symbol w cyfrze. Numiki miały mu pomóc w pojmowaniu matematyki. Początkowo systematycznie pracowałam z Julkiem z numikami. Z czasem zapał mijał, wypierany nowymi wyzwaniami, zatraciłam systematyczność. Numiki wylądowały w szufladzie. Ale pałeczkę przejęła wychowawczyni Julka (czy nie pisałam, że Julek ma kapitalną wychowawczynię?!). Zrobiła kurs. Radę Rodziców poprosiła o zakup numików i zaczęła z dziećmi pracować na tych klockach.
Miniona niedziela. Zeszyt ćwiczeń. Dodawanie w zakresie 20. Wyjęłam numiki. Julek ułożył je w kolejności od 1 do 10 i zaczął odrabiać zadanie. Wszystkie działania wykonał bezbłędnie. Rozwiązaniem było hasło. Hasło, które zapisywał litera po literze, a potem odczytał. Fakt, że po złożeniu numików 4+8, liczy wszystkie dziurki i dopiero podaje wynik, ale zna zasadę i potrafi zsumować. Dodaje. Bez numików nie ruszyłby z miejsca.
środa, 15 listopada 2023
Sprostowanie
Sympatyczny, zgrabny konik, który zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia, okazał się w zdecydowanej większości dziełem Julka. Dowiedziałam się od wychowawczyni, która w korespondencji ze mną zahaczyła mnie zdaniem "A koń piękny Julkowi wyszedł". Na co potrafiłam w pierwszym odruchu zareagować wytrzeszczem oczu (taka emotikonka nienajmądrzejsza).
Bo przecież pytałam Julka, który tak jakoś niemrawo i niejednoznaczenie odpowiadał o autorstwie konia.
Wyszło na to, że Julek rysował pod dyktando pani Gosi, która na koniec pomogła mu tylko z głową.
Czasem wychodzi ze mnie matka-niedowiarka, wątpiąca w ukryte możliwości własnych dzieci. Do korekty z tą cechą, do błyskawicznej korekty.
Zachwycam się nadal. Teraz jakoś tak pełniej, intensywniej.