Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1%. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1%. Pokaż wszystkie posty

środa, 16 lipca 2025

Bęsia 2025

Kolonie ze Stowarzyszeniem Bardziej Kochani to gwarancja kadry, która doskonale zna charaktery naszych dzieci i zespół Downa ma rozpisany na czynniki pierwsze. Oczywiście nie ma jednej recepty na wszystkie dzieci, ale pewne zachowania, upodobania, reakcje są wspólne i bardzo charakterystyczne. Nie mówię, że przez to jest łatwiej. Na pewno mniej zaskakująco. 

Kadra gwarantuje też dobrze zorganizowany czas, przeznaczony na rozrywkę, aktywność ruchową, czas wolny, posiłki. Wszystko we właściwych proporcjach. Jednej rzeczy kadra nie jest w stanie zagwarantować - pogody. Ale przy dobrze zorganizowanym czasie pogoda to drugorzędna sprawa. Prawda?

Z Bęsi doganiały mnie uśmiechnięte zdjęcia Julka, głównie w gronie innych dzieci. W przyjaznym, kolorowym otoczeniu. Początkowo Julek wydzwaniał do nas intensywnie, natrętnie, po kilka, w porywach do kilkunastu razy dziennie. Nie można było porozmawiać, bo w tle słychać było śmiechy, dogadywania <tak>/<nie>. Istna kakofonia dźwięków. Taka kolonijna zabawa. Dobrze, że Julek ma ograniczoną liczbę kontaktów. Wydzwaniał do Radka, Krzyśka, babć, Dziadka Zygmunta i do mnie. Z tym samym akompaniamentem. Z każdym dniem tych telefonów było mniej. Na szczęście. Następowało naturalne nasycenie grą w telefon. Ja tylko miałam niedosyt - nie pogadałam z Julkiem tak zwyczajnie, po naszemu. Trudno. Raz tylko Julek oddał telefon opiekunowi ich grupy panu Kacprowi, z którym ucięliśmy sobie small-talk. Bez jakichś konkretów. Poza jednym - z Julkiem nie ma żadnych problemów.

Ogromną zaletą tych wyjazdów jest obecność kolegów i koleżanek, których Julek zna nie tylko z klasy, ale też ze szkoły. Nie jestem w stanie samodzielnie zagwarantować Julkowi takiej ekipy na wakacje. To naturalne, że nastolatek ciągnie w stronę grupy rówieśniczej. Bez względu na stan chromosomów. Jestem ciekawa Julka odczuć. Może mi kiedyś opowie. Cieszę się, że mój syn może doświadczać bogactwa emocji związanych z pobytem bez mamy i bez taty. Musi samodzielnie zmierzyć się z dyskomfortem wielu sytuacji. Może bardziej asertywnie zareagować. Musi sam ogarniać swoje sprawy, z rozproszonym na cztery osoby, wsparciem opiekuna. Bo poza oczywistą rozrywką i frajdą z przebywania z kumplami, są przecież trudniejsze momenty. Te również trzeba zaopiekować. Samemu. Bez mamy i bez taty. Cenna rzecz.

Wyjazd na II turnus kolonii Bardziej Kochanych w Bęsi sfinansowaliśmy ze środków zgromadzonych na Julka subkoncie w Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą". Dziękujemy ❤















Z Antkiem najlepszym kumplem 


środa, 21 maja 2025

Zielona Szkoła

W ubiegłym tygodniu Julek spędził cztery dni na Zielonej Szkole. Cieszył się na ten wyjazd już w kwietniu. Koledzy, bez mamy i taty, pakowanie walizki. Julek lubi wyjeżdżać. Lubi spać w innym miejscu. Doświadczać nowych wrażeń. 

W tym roku klasy 4-8 pojechały do ośrodka pod Giżyckiem. Prognozy pogody nie nastrajały pozytywnie. Zimno, wietrznie, ale przynajmniej miało nie padać. Dzieciom to w ogóle nie przeszkadzało. Humory wszystkim dopisywały. To była trzecia zielona szkoła 5a. Weterani wyjazdów. Dobrze przygotowani przez wychowawczynię na takie eskapady. 

Poniedziałek. Wyjazd o 8:30. Obiad już w ośrodku. Potem zajęcia sportowe, a wieczorem ognisko.





Wtorek. Świeci słońce. Wycieczka statkiem. Zwiedzanie twierdzy Boeyn. Wieczorem osiemnaste urodziny koleżanki z ósmej klasy. Impreza i dyskoteka.





Środa. Pogoda sprzyja. Zjazdy na oponie, gokarty, frytki i cola. Życie jest piękne.






Czwartek. Powrót do domu. Ale to dopiero po obiedzie. Jest jeszcze leśny survival. Wspólne budowanie szałasu. Nasłuchiwanie odgłosów przyrody.






Zabrać dzieci ze szkoły specjalnej, o różnym stopniu sprawności, o ograniczeniach na różnym poziomie na zieloną szkołę to nie lada wyczyn. Cieszy mnie to ogromnie, że Julek może uczestniczyć w takich wydarzeniach. Dzięki nim buduje swoje doświadczenie, uczy się samodzielności i swoich emocji. W znanym i przyjaznym środowisku łatwiej. Bezpieczniej. Pewniej. 

I ta radość z bycia z kumplami. Na tym wyjeździe Julek spał w pokoju z Antkiem i Jankiem. Choć Julek lubi wszystkie dzieci ze swojej klasy, to właśnie ta dwójka chłopców najczęściej pojawia się w opowieściach Julka. Kumple. Tak ważni w życiu każdego nastolatka.

Nie ma znaczenia, że Julek wrócił przeziębiony. Statystycznie rzadko choruje. Cieszę się, że spędził wspaniały czas w swoim środowisku. Wspaniale zaopiekowany przez wychowawczynię panią Edytę Płocha. 

Tegoroczny wyjazd na Zieloną Szkołę mogliśmy sfinansować ze środków, zgromadzonych na Julka subkoncie. Dziękujemy ❤

piątek, 27 września 2024

Endokrynolog

Zaplanowaną na 26 września, tj. na wczoraj wizytę u endokrynologa nie musiałam przekładać. Ostatecznie dwudniowa, klasowa wycieczka do Łodzi została przełożona na wiosnę.

Tarczyca Julka nie wykazuje autoimmunologicznych schorzeń. Działa w typowy dla siebie sposób, czyli wymaga wsparcia euthyroxem. Nadal utrzymujemy dawkę sprzed lat. Znaczy to tyle, że mimo wejścia Julka w okres dojrzewania, który może wywołać różne zaburzenia hormonalne, tarczyca jest stabilna. Wyniki badań (usg tarczycy, tsh, f4, anty-TPO) zadowalające. 

Coroczne pomiary wykazały, że Julek urósł o 6 cm i stał się cięższy o 6 kg. I zdaniem endokrynolog nie powiedział jeszcze w kwestii wzrostu ostatniego słowa. 

Pani doktor przeanalizowała pozostałe wyniki. Osłuchała Julka, zbadała jądra, ostukała plecy (kamień w nerce nie daje żadnych objawów), zdziwiła się szybkim terminem wizyty u urologa. Na kolejną wizytę u siebie zaleciła komplet standardowych badań. 

Aktualne wymiary Julka:

Wzrost 155 cm

Waga 52 kg

Rozmiar stopy 39

Koszt wizyty 300 zł. Pokryjemy z subkonta Julka. Dziękujemy! 

sobota, 14 września 2024

Kontrole lekarskie

Pod koniec sierpnia byłam z Julkiem na zleconym przez naszą endokrynolog kontrolnym usg tarczycy i jamy brzusznej. Oba usg Julek miał robione dawno. Dawno temu. 

Zasadniczo jest dobrze. Tarczyca obecna, bez stanów zapalnych. Narządy w jamie brzusznej bez niepokojących zmian. Mają się dobrze. Poza woreczkiem żółciowym, w którym złogi jak były, tak są (od urodzenia) i lewą nerką, w której wyrósł sobie kamyk niemałej wielkości 7,3 mm. Do tej pory nie dawał żadnych objawów. Ale jest. Obecny. Niedobrze. 

Szczęśliwie kilka dni po usg miałam umówioną teleporadę z naszą panią doktor rodzinną. Zwyczajowo potrzebowałam skierowania na standardowe badania z krwi. W tym roku poprosiłam o uzupełnienie skierowania o badanie na przeciwciała tarczycy (prosiła endokrynolog). Przy okazji skonsultowałam wynik usg. Wysłuchałam, jakie objawy może dawać kamień w nerce i otrzymałam skierowanie do poradni urologicznej. 

W szpitalu na Żwirki i Wigury, w którym objęci jesteśmy opieką kardiologiczną, poradni stricte urologicznej nie ma. W Centrum Zdrowia Dziecka umawiając się na pierwszą wizytę, oprócz skierowania trzeba wysłać skan badań, na podstawie którego kierownik poradni ustala kolejkę. Zrezygnowałam. Nasz "zwykły" kamień przegrywa ze skomplikowanymi i złożonymi schorzeniami, z którymi najpewniej z całej Polski zjeżdżają pacjenci. Ostatecznie wydzwoniłam poradnię przy szpitalu w Warszawie na Kopernika. Termin mamy 25 października. 

W piątek, 20 września pobranie krwi.

We czwartek, 26 września wizyta u endokrynologa. Prawdopodobnie wizytę przełożę, bo nieoczekiwanie szykuje się Julkowi dwudniowa wycieczka klasowa do Łodzi (25-26.09).

Oba usg wykonałam prywatnie tego samego dnia, jedno po drugim. Znalazłam placówką na Pradze Południe Kindermedica, w której pracują różnoracy specjaliści radiolodzy. Szybkie terminy, profesjonalna obsługa. Koszt obu badań 440 zł. Pokryliśmy ze środków na Julka subkoncie. Dziękujemy.

niedziela, 11 sierpnia 2024

Po powrocie

Jest. Wrócił. Cały i zdrowy, uśmiechnięty od ucha do ucha. To były bardzo dobre dwa tygodnie wśród rówieśników, z kapitalną opieką, z atrakcjami, trzema balami, plażowaniem nad jeziorem, dwoma imprezami urodzinowymi, teleturniejem Mam Talent, w którym Julek wziął udział, olimpiadą, seansem filmowym. 

Tęsknił. Ale pięknie tę tęsknotę przepracował ze wsparciem pani Mileny - opiekunki. Zresztą ta tęsknota nie była rozpaczliwa, ale zwyczajna i bardzo na miejscu. Julek był absolutnie gotowy na taki wakacyjny wyjazd. 

W piątek popołudniu odebrałam wydoroślałego, bardzo samodzielnego syna. Wracaliśmy do domu w koszmarnych korkach, przy dźwiękach piosenek z Akademii Pana Kleksa rozkręconych na maksa. Gdzieś pomiędzy Julek opowiadał na tyle, na ile chciał i potrafił o wyjeździe.

Wczoraj na spacerze z Kilką powiedział mi, że jeszcze chce na kolonię z panią Mileną, Michałem, Antkiem. Czy potrzeba lepszego podsumowania?

Kolonie w Mrozach ze Stowarzyszeniem Bardziej Kochani sfinansowaliśmy ze środków zgromadzonych na Julka subkoncie w Fundacji Dzieciom Zdążyć z Pomocą. Dziękujemy ❤


wtorek, 2 lipca 2024

Nowy rower

Wyrósł ze starego. Starego-starego roweru, który pamiętał jeszcze czasy nastoletnich córek jego matki chrzestnej (aktualnie dwudziestoparoletnich kobiet). 

Wyrósł też z ochoty na dłuższe trasy. Wykłóca się, że nie daleko. Tylko kółko. Małe kółko. A brzuch rośnie wprost proporcjonalnie do nie-ochoty na aktywność fizyczną. 

Nie zrażam się. Zarażam Julka przyjemnością z jazdy rowerem. Bo ciągle w tym moim nastoletnim zbuntowanym z lekka synu drzemie potencjał. W pamięci mam, że lubił. Lubi jeździć rowerem. Nie pozwalam mu zapomnieć, że to czysta frajda.

Dlatego w niedzielę pojechaliśmy z Julkiem do sklepu sportowego. Wybrał sobie rower. Najbardziej chciał zielony. Ale takich brak w ofercie. Ostatecznie padło na niebieski. Przejechał się po sklepie. Powiedział, że tak. Rower przygotowano nam do użytku. Dokupiliśmy kask. I tak Julek wyposażony w sprzęt sportowy opuścił sklep. Jazdę testową ze względu na afrykański ukrop przesunęliśmy na wczoraj. Było już czym oddychać. Zaliczyliśmy czterokilometrową rundkę po okolicy. 

Podprowasziliśmy Julka pod rowery, których ramy kwalifikowane są jako damskie. Nam chodziło o utrzymanie łatwości wsiadania na rower. Bez poprzecznej belki Julek siada na siodełku bez potrzeby zadzierania nogi. Koła mają 26,5 cali. Przerzutki na przednie (z lewej strony kierownicy) i tylne koło (prawa strona kierownicy). Na razie ustawione przez Krzyśka na średnich poziomach. Julek z czasem sam rozkmini, kiedy, jakie przerzutki. Nie miał problemu na jazdę nowym rowerem. Myślę nawet, że dostrzegł różnicę w komforcie jazdy. Dzisiaj znów jesteśmy umówieni na przejażdżkę. 

Zakup roweru zostanie sfinansowany ze środków zgromadzonych na Julka subkoncie. Dziękujemy! 

czwartek, 22 lutego 2024

Plany na wakacje

Dążąc do usamodzielniania nastoletniego Juliana podjęliśmy decyzję o wysłaniu go na kolonie letnie. Ta decyzja dojrzewała już jakiś czas, zachętą był udany wyjazd na pięciodniową Zieloną Szkołę i Julian coraz większy, wyższy, dojrzalszy fizycznie, z mentalnością nie nadążającą za rozwojem fizycznym. Tyle że ta mentalność jest wielowymiarowa i potrafi zaskakiwać tak na plus, jak i na minus. Na pewno nie można pozwalać jej osiadać na laurach. I mogę tak jeszcze długo opisywać wszystkie za, ale prawda jest taka, że to moje ja musiało najwięcej dojrzeć i ujrzeć w Julku Juliana, odkleić się od Julcia. Pozwolić mu na nowe doświadczenia, nowe wyzwania i tak bardzo upragnione bycie w rówieśniczym towarzystwie. Słowem - zrozumiałam, że jestem gotowa wypuścić Julka w świat. 

Nie byłabym sobą, gdybym nie stworzyła przy tym buforu bezpieczeństwa. Wymyśliłam sobie, że fajnie, gdyby jechał na kolonię z kimś, kogo zna. Mamy Antka nie musiałam w ogóle namawiać. Też już dojrzała do zmian. Wiedziałyśmy, że kolonie organizuje Stowarzyszenie Bardziej Kochani, z którym współpracuje wielu nauczycieli z naszej szkoły. W sierpniu (tak!, w sierpniu 2023 r.) uruchomiłyśmy całą machinę.

Zgłoszenie na emaila, korespondencja z koordynatorem projektu, udział naszych chłopaków w sobotnich zajęciach (w wyznaczonym terminie, nasz przypadł na listopad) po to, żeby ocenić ich samodzielność i umiejętność reagowania na trudne sytuacje. Potem oczekiwanie na ocenę (formalność) i zgodę na udział chłopców, debiutantów w letnim wyjeździe.

Na początku stycznia email z terminami wyjazdów. Zignorowałyśmy wyjazd dedykowany głównie debiutantom. Wybrałyśmy wyjazd, którego kierowniczką jest znana chłopcom i bardzo lubiana nauczycielka z ich szkoły. Wysłałyśmy ankiety. I wreszcie oczekiwana wiadomość. Julek zakwalifikował się. Antek też. Kamień z serca.

Wyjazd do ośrodka wypoczynkowego "Leśny Dwór" w Mrozach pod Ełkiem. Termin: od 27 lipca do 9 sierpnia. Dwa tygodnie bez mamy i taty. Test na samodzielność, umiejętność współpracy w nowym środowisku. 

Przy okazji chciałam Wam znowu podziękować za Wasze wpłaty 1,5% podatku. Dzięki środkom zgromadzonym na subkoncie Julka prościej nam organizować i planować letni wyjazd. Dziękujemy!

wtorek, 23 stycznia 2024

Turnus w Zaździerzu

Udało się nam w tegoroczne ferie zimowe (szalenie szybko rozpoczęte, prawie zaraz po świętach) wpasować tygodniowy turnus rehabilitacyjny w ośrodku Leśny Zakątek (niegdyś znanym nam jako 12 Dębów) w Zaździerzu. 

Po części śmielej mogliśmy planować taki wyjazd dzięki Waszym wpłatom 1,5%, za które w dość ostatnio mało sprzyjającym czasie nie zdążyliśmy podziękować. Dziękujemy! Dziękujemy teraz, codziennie, ilekroć pomyślimy, że jesteście i nas otulacie swoją obecnością. To bardzo ważne dla nas. Bardzo. 

Po części wyjazd potrzebny był, żeby zorganizować Julkowi czas w dni wolne bez szkoły. Bo choć nastolatek, nie może pozostawać bez opieki dłużej niż godzinę. Gdy moja obecność jest potrzebna w innym miejscu, Julka czas został wypełniony i dobrze zagospodarowany. Radek z Julkiem do Zaździerza wyjechali w niedzielę. Mają swój mały męski wypad. 

W planie zajęć uwzględniono moją prośbę i Julek ma więcej zajęć z logopedii (częściowo za rehabilitację). Logopedka przyjeżdża do ośrodka dwa razy w tygodniu. Nie wiedziałam. Julek przez to ma kumulację zajęć z logopedii. We wtorek i piątek po dwie zegarowe godziny (z godzinną przerwą). Nie wiem, czy w takim układzie będą to efektywne zajęcia. 

Zajęcia miał zaczynać basenem o 9:20. Piszę "miał", bo wczoraj nastąpiła jakaś awaria. Usuwają jej skutki. Dzisiaj zamiast basenu Julek miał masaż (co akurat chłopak bardzo lubi). Jutro zajęcia podobno wrócą. Po basenie terapia ręki i pedagog. Chwila przerwy i rehabilitacja. Zajęcia kończy o 14:20. We czwartek godzina SI. 

Po przyjeździe tona papierów do wypełnienia, co przyprawiło Radka o zgrzyt zębów. Telefony wibrowały. Radek oznajmił, że gdyby wiedział, że na wejściu ma wypełnić 15 stron, nie przyjechałby. Dopadła go proceduralna rzeczywistość ON. 

Julek szczęśliwy. Nie wiem, jak będzie w połowie tygodnia, ale nawet jeśli kwituje pójście na jakieś zajęcia swoim "no doooobra", to idzie i pracuje. Wczoraj po zajęciach pojechał z tatą do kina na "Akademię Pana Kleksa" i lody w macu. Są obowiązki i są przyjemności. Chwilo trwaj. 

Turnus rehabilitacyjny w Leśnym Zakątka sfinsowaliśmy z 1,5% podatku wpłaconego na Julka subkonto. Z serca dziękujemy!






piątek, 13 października 2023

Okulista, wkładki, pobranie

Jak na razie realizacja harmonogramu kontroli, pobrań i wymian przebiega zgodnie z planem. Uf 

W ubiegły poniedziałek byliśmy pierwszy raz w centrum okulistycznym Świat Oka. Do tej pory wzrok Julka kontrolowaliśmy u pani doktor, która z powodów zdrowotnych przestała przyjmować pacjentów. Julek jest już dużym facetem, dobrze współpracującym, poszukałam więc wśród okulistów dziecięcych i znalazłam lekarkę, która dobrze jest oceniana przez rodziców dzieci z zespołem Downa. Doktor Alina Szajkowska rzeczywiście okazała się cierpliwym, podążającym za pacjentem lekarzem. Pięknie wszystko tłumaczyła Julkowi, z należytym szacunkiem. Chłopak działał jak w zegarku. Bez zająknięcia dał sobie zakroplić oczy, żeby można było zrobić szereg badań. Te na szczęście nie są inwazyjne, nie bolą, poszło więc gładko. Tyle że trzeba było pół godziny odczekać. Wiadomo.
Wiadomości są dobre: brak zeza, prawidłowa ostrość widzenia, ciśnienie oka w porządku, dno oka też. 
Lekka nadwzroczność. 1 dioptria. Bez konieczności korekty. Kontrola za rok.
Przy okazji dowiedziałam się, że dzieci rodzą się z 3 dioptrami, które wytrącają się do zera. I gdyby Julek miał 9 lat, ta jedna dioptria byłaby normą. 
Koszt wizyty 300 zł. Pokryjemy z subkonta Julka dzięki Waszym wpłatom 1,5%. Dziękujemy!

Wkładki ortopedyczne i buty do tego, które Julek generalnie będzie nosił w szkole. Achillesa odwiedziliśmy we wtorek, po lekcjach. Pani zbadała Julka stopy na podoskopie (podświetlanej kostce), potem oceniła jego chód na ścieżce. Jest masakryczne plaskostopie. Wykoślawianie stóp. Wkładki nie skorygują wady, ale trzymają ją w ryzach. Chód Julka w specjalistycznym obuwiu jest lepszy. Zamówiliśmy buty (których tak na marginesie nie znoszę). Julek wybrał czarne, z czerwoną nitką. Spider-Man rządzi. Odbiór do trzech tygodni. Zostanę powiadomiona smsem.
Wkładki - 300 zł, obuwie - 290 zł, badanie podologiczne - 90 zł. 
Znów kłaniamy się nisko za Wasze wpłaty. Konieczny wydatek pokryjemy z subkonta Julka.

Pobranie krwi. Pakiet całościowy, z parametrami tarczycy, wątroby, cukru, cholesterolu, morfologii. Do tego mocz. Szykujemy się do wizyty u endokrynologa. Te badania na koszt podatnika, z NFZ. Nasza lekarz rodzinna bez oporów zleca badanie. Dziś Radek pojechał z Julkiem. Byli umówieni na 7:25. Julek wyciągnął łapę i dał się kłuć bez trudu. Dzielny chłopak. 

sobota, 7 października 2023

Zajęcia na basenie

Po przerwie wakacyjnej wróciliśmy na basen. To znaczy Radek wrócił do cotygodniowego zawożenia Julka na zajęcia z panem Krzysztofem Kosewskim. Niedziela ósma rano, czasem ósma trzydzieści. Julek lubi te zajęcia, choć jak na nastolatka przystało, bywa, że opretestuje pobudkę o siódmej rano (dobrze, że nadal udaje się go kłaść spać około dwudziestej trzydzieści). 

Są zajęcia, na których dzielnie, z zaangażowaniem pracuje i takie, na których nie oddaje serducha w pracę nad lepszym, coraz lepszym stylem pływania. Zawsze jednak robi ponad dziesięć basenów. 

W ubiegłą niedzielę, jak to pan Krzysztof napisał: "była szczytowa forma, a podczas nagrywania Julek starał się jeszcze bardziej bo było ,,dla mamy"". Jest postęp. Co ogromnie nas cieszy.

Od tego roku zajęcia na basenie pokrywamy ze środków, zgromadzonych na subkoncie Julka. Dziękujemy!


środa, 24 maja 2023

Zielona Szkoła

Dwa tygodnie temu Julek wyjechał ze swoją klasą na Zieloną Szkołę. Po raz pierwszy spędził pięć dni poza domem, nie pod czułą opieką babci Krysi, która wszystko poda, wyręczy, zaopiekuje, ale z Wychowawczynią, w pięknych mazurskich okolicznościach przyrody, z klasowymi kumplami i kumpelą oraz pozostałymi starszymi kolegami ze szkoły. Bo Julka szkoła od lat organizuje raz w roku wyjazdy dla swoich uczniów: krótszy 2-3 dniowy dla klas 1-3 i dłuższy 5-dniowy dla klas 4-8. 

Byłam gotowa na wypuszczenie Julka spod skrzydeł. Julek był gotowy na wyjazd bez mamy i bez taty (jak dumnie opowiada). Coraz więcej i coraz częściej potrzebuje przestrzeni dla siebie. Koledzy są na wagę złota. Tych ma jedynie w szkole. I na zakątkowych wyjazdach. Autentycznie cieszył się na ten wyjazd. Wspólnie pakowaliśmy Julka walizkę i plecak. W poniedziałek, 8 maja wyruszył.


Kierunek: ośrodek Halo Mazury w Lidzbarku. Oddalony 160 km od Warszawy. Pogoda zapowiadała się idealna. Wsiadł do autobusu i nawet się nie obejrzał. Podekscytowanie wycieczką sięgało zenitu. Pojechał.

Pięć dni minęło szybko. Przynajmniej nam. Nie wiem, jak Julkowi. Z powrotem byli w piątek, 12 maja, o 13:00. Julek opowiedział mi tylko, że łuk i kula w wodzie. Poza tym był zmęczony. Padł o ósmej wieczorem. Gdy następnego dnia zapytałam go, czy znów jedzie na Zieloną Szkołę, z entuzjazmem zawołał, że tak. To chyba wrócił zadowolony. ;)

Fotorelacja, którą raczyła nas na bieżąco Wychowawczyni Julka, może tylko potwierdzać ukontentowanie mojego młodszego syna. Mnóstwo aktywności i zajęć. Codziennie nowe, ale nowe że nowe, dotąd niedoświadczane prze Julka. Owszem - parki linowe zaliczał, w kuli też pływał, ale z łuku nie strzelał, z wiatrówki też, quadem nie jeździł, wojownikiem sumo nie był, segwayem nie jeździł, w unihokeja nie grał. Na Zielonej Szkołę przy wsparciu instruktoròw doświadczał wszystkiego. Na nudę dzieci nie mogły narzekać. Do tego ten wspólny czas z Antkiem, Jankiem, Dominikami i Julką. Bezcenny. Sprawdzian samodzielności. Do nauki zostało mu w zasadzie słanie łóżka i zapinanie spodni na guzik (ciągle jeszcze udaje się Julkowi wciągać elastyczne dżinsy bez konieczności uruchamiania guzika, ale guziki nie tylko przy spodniach są przecież). I jeszcze idealnie wpasowali się w pogodę. 














Pobyt Julka w ośrodku Halo Mazury w ramach Zielonej Szkoły pokryliśmy ze środków zgromadzonych na jego subkoncie w Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą". Dziękujemy!