środa, 24 maja 2023

Zielona Szkoła

Dwa tygodnie temu Julek wyjechał ze swoją klasą na Zieloną Szkołę. Po raz pierwszy spędził pięć dni poza domem, nie pod czułą opieką babci Krysi, która wszystko poda, wyręczy, zaopiekuje, ale z Wychowawczynią, w pięknych mazurskich okolicznościach przyrody, z klasowymi kumplami i kumpelą oraz pozostałymi starszymi kolegami ze szkoły. Bo Julka szkoła od lat organizuje raz w roku wyjazdy dla swoich uczniów: krótszy 2-3 dniowy dla klas 1-3 i dłuższy 5-dniowy dla klas 4-8. 

Byłam gotowa na wypuszczenie Julka spod skrzydeł. Julek był gotowy na wyjazd bez mamy i bez taty (jak dumnie opowiada). Coraz więcej i coraz częściej potrzebuje przestrzeni dla siebie. Koledzy są na wagę złota. Tych ma jedynie w szkole. I na zakątkowych wyjazdach. Autentycznie cieszył się na ten wyjazd. Wspólnie pakowaliśmy Julka walizkę i plecak. W poniedziałek, 8 maja wyruszył.


Kierunek: ośrodek Halo Mazury w Lidzbarku. Oddalony 160 km od Warszawy. Pogoda zapowiadała się idealna. Wsiadł do autobusu i nawet się nie obejrzał. Podekscytowanie wycieczką sięgało zenitu. Pojechał.

Pięć dni minęło szybko. Przynajmniej nam. Nie wiem, jak Julkowi. Z powrotem byli w piątek, 12 maja, o 13:00. Julek opowiedział mi tylko, że łuk i kula w wodzie. Poza tym był zmęczony. Padł o ósmej wieczorem. Gdy następnego dnia zapytałam go, czy znów jedzie na Zieloną Szkołę, z entuzjazmem zawołał, że tak. To chyba wrócił zadowolony. ;)

Fotorelacja, którą raczyła nas na bieżąco Wychowawczyni Julka, może tylko potwierdzać ukontentowanie mojego młodszego syna. Mnóstwo aktywności i zajęć. Codziennie nowe, ale nowe że nowe, dotąd niedoświadczane prze Julka. Owszem - parki linowe zaliczał, w kuli też pływał, ale z łuku nie strzelał, z wiatrówki też, quadem nie jeździł, wojownikiem sumo nie był, segwayem nie jeździł, w unihokeja nie grał. Na Zielonej Szkołę przy wsparciu instruktoròw doświadczał wszystkiego. Na nudę dzieci nie mogły narzekać. Do tego ten wspólny czas z Antkiem, Jankiem, Dominikami i Julką. Bezcenny. Sprawdzian samodzielności. Do nauki zostało mu w zasadzie słanie łóżka i zapinanie spodni na guzik (ciągle jeszcze udaje się Julkowi wciągać elastyczne dżinsy bez konieczności uruchamiania guzika, ale guziki nie tylko przy spodniach są przecież). I jeszcze idealnie wpasowali się w pogodę. 














Pobyt Julka w ośrodku Halo Mazury w ramach Zielonej Szkoły pokryliśmy ze środków zgromadzonych na jego subkoncie w Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą". Dziękujemy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz