czwartek, 31 grudnia 2020

Koniec i początek

U nas domówka na całego. Wzbogacona wyłącznie o kolegę Krzysia (dorasta mi syn coraz bardziej). Julek właśnie zasypia, Radek ogląda kabaret (stare Paranienormalni), Kilka chodzi zestresowana po całym domu, ja piszę posta.

W mijającym roku najwięcej doskwierało mi mocne ograniczenie spotkań towarzyskich. Zwyczajnych, na grillu, na spacerze, na tarasie, na lodach, na rowerze. Bez masek, bez strachu że może noszę wirusa i zarażę albo że sama się zarażę.

Poza tym ten rok obszedł się z nami łagodnie. Przeżyliśmy go w zdrowiu. Zaczynaliśmy rok z długą listą czasochłonnych i niełatwych zadań. Wykonaliśmy w zasadzie wszystkie. 

Przed nam Nowy Rok. Nowe wyzwania. Nowe zadania. Stara, znajoma niepewność. I cień pandemii, która trwa. Życzę sobie i Wam, aby to, co zacznie się za godzinę i trochę, było początkiem  dobrej przygody. Żeby nie opuszczało nas zdrowie, uśmiech i optymizm. A przy tym dopisywało szczęście. W tym wszystkim jednak najważniejsza jest miłość. 

Szczęśliwego!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz