Rok temu.
Rok temu zalewały nas sikuny i krew jasna też. Cierpliwość zgrzytała zębami, aż została pogłaskana, po czym przyszedł regres. Wielki, gówniany, półroczny regres. I gdy już zwątpienie w powodzenie misji zagarniało mnie całą, zrobił ktoś szast-prast, jakiś mag, czary-mary, jacie-w chacie, suche gacie.
Dziś.
Dziś Julek to całkowicie samodzielny gość. W tej bajce.
Sam decyduje, czy korzysta po męsku z kibelka (mama, u-u), czy z nocnika (u-pa). W miejscach publicznych (szkoła Krzysia, przedszkole, zajęcia u p. Justyny, przychodnia) sam kieruje się do ubikacji, gdy chce z niej skorzystać. W aucie komunikuje, że chce siusiu (po serii: "O Boże! O Boże! Gdzie ja się zatrzymam?" jest wyluzowane: "Julek, wytrzymaj. Zaraz znajdę miejsce").
Wpadki.
Zdarzają się rzadko. Ale nie że rzadko bo rzadko. Uf. Dieta pozbawiona soków sztucznych i prawdziwych, cytrusów, kiwi, agrestu i malin plus chyba jednak też dojrzalszy układ pokarmowy Julka, dają efekt uboczny o właściwych kształtach i konsystencjach. Czasem coś zaszkodzi, ale Julek już panuje nad sytuacją. Chyba że kompletnie zafiksuje się na zabawie albo nieoczekiwanie zdrzemnie w ciągu dnia, obudzi się, niedoprzytomnieje i bam!
To incydenty w skali mikro. Niezauważalne w powodzi dni.
Powyższe podsumowanie dedykuję wszystkim zmagającym się z odstawieniem pieluchy. Ku pokrzepieniu serc.
Da się.
Uda się.
Będzie sucho.
Gratulacje dla Julka i wielkie brawa dla mamy :* Ja na razie we własnych myślach zmagam się z odpieluchowaniem mojej dwójką, ciągle rozważając od kogo zacząć:) i czekając na ciepłe dni. Na razie u-pa jest w nocnik, choć bez artykulacji. Ale Twój wpis pokrzepił me serce.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za powodzenie akcji! :)
UsuńSuuuuper! Brawo Julek!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę.U nas klasyczne jojo patrz kupa jest bez ostrzeżenia...próbujemy sedes bo nocnik mamy obrażony albo jakaś trauma syna dopadła.Jak na razie wygrywa pielucha ale jest wiara i nadzieja.pozdr
OdpowiedzUsuńAle Misiek wie o co chodzi, prawda? Zagryźć zęby i przeczekać. Przecież Julek po 1,5 miesięca pięknie korzystał z kibelka i w kwestii siku i w kwestii kupali. A potem odwrót jakby mu się znudziło, jakby chciał powiedzieć - pokazałem, że umiem, a teraz już mi się nie chce starać. Do właściwego sikania powrócił prędko, ale z kupą walczyliśmy pół roku. Byłam bliska poddania się, ale uzmyslowilam sobie, że przy Julka ograniczeniach wcale to, że będzie satrszy nie poprawi naszych zmagań. I pozostalismy przy walce z kupą. :) aż z dnia na dzień zaskoczył. I poszło. Czego i wam z głębi trzewi życzę!
Usuń