Ćwiczymy z Julkiem liczenie przy różnych okazjach.
Szykuję niedzielny obiad. Julek przygotowuje stół. Rozkłada talerze, wraca po sztućce.
- Julek, weź cztery łyżki. Licz. - mówię.
A synek mój:
- Raz mama, raz tata, raz Krzyś, raz Julek....
Nieważna metoda. Liczy się efekt. :)
Brawo! Na konkretach już liczy. :)
OdpowiedzUsuń