Zdarzyło się wczoraj w drodze do szkoły.
Wcześniej zapodam kontekst. Julek w szkole sam robi śniadania. Dostaje z domu półprodukty, które w szkole kroi, smaruje, komponuje kanapkę. Tylko raz w tygodniu ma mieć gotowe śniadanie. I ten dzień bardzo lubi. "Bez kroić?" - dopytuje po wielokroć. Bo woli nie kroić. Lubi gotowy posiłek.
Wczoraj w aucie. Jedziemy. Julek snuje plan dnia: "Będzie Antek, Julka, Agatka, Dominik duży. Nie ma Dominik Cholewa. Edytka mówi: śniadanie. Potem Mikołaj. I prezenty."
- Niezła impreza Wam się kroi! - mówię.
- Niezła impreza Wam się kroi! - mówię.
Na co Julek zaniepokojony woła:
- Bez kroić!
- Bez kroić!
W dwuznaczności nie da rady z Julkiem. ;)
:) :)
OdpowiedzUsuń