Początek roku nastał. Minął. Zrobił się marzec. Struchlałam, bo ostatnio termin miałam za jedenaście miesięcy. W poniedziałek usiadłam więc i napisałam emaila. A! Spróbuję - pomyślałam. Nie miałam siły wisieć na telefonie przez kilkanaście minut.
Nie upłynęła godzina, dostaję zwrotną wiadomość, że termin wizyty wyznaczono na (uwaga!) 22 marca 2023 r. Za dwa tygodnie!!! Wstrząśnięta prędkością i reakcji i terminu, odpisałam w równie ekspresowym tempie, że muszę doprecyzować. Że kontrola zalecona jest na koniec 2023 r. Po kilku minutach jest odpowiedź. Termin wizyty zmieniono na 5 grudnia 2023 r., g. 9:40.
Służba zdrowia potrafi czasem człowieka pozytywnie zaskoczyć. Chwali się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz