Wśród licznych atrakcji fundowanych przez babcię Krysię w Bielsku znalazła aię nieoczekiwanie jedna, na wyraźne życzenie Julka. I nie była podyktowana tęsknotą. Zdecydowanie miała charakter słabości Julka do multimedialnych bajerów.
Julek któregoś dnia zadzwonił i zażyczył sobie połączenia na Skypie. Przy czym - pisząc "zażyczył" nie mam myśli pięknie sformułowanego zdania, a raczej bezczasownikowy przekaz, brzmiący mniej więcej tak: - Mama komputer w domu, babcia komputer. I tata, Ksyś, mama, Kilka! Dobra? Bez kontekstu mogłoby być trudno, ale załapaliśmy porozumienie. Z babcią Krysią ustaliłam dogodną dla wszystkich godzinę.
Muszę jeszcze podkreślić, gdyby komuś to umknęło, że Julek na równi ze wszystkimi członkami rodziny, stawia Kilkę. I nie ma pomiłuj, gdy połączenie nastąpiło, Kilka została wywołana i absolutnie, obowiązkowo obecna była na łączach. Serce Julka jest bardzo pojemne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz