Komunikacja z Julkiem przypomina trochę grę w pokera.
Rozgrywam partyjkę dialogu.
Ja zdanie, Julek krótka odpowiedź. Ja zdanie, Julek odpowiedź. Sprawdzam. Jest strit - Julek zrozumiał przekaz.
Kolejne rozdanie.
Rzucam pytanie, Julek potakuje, kolejne pytanie, potaknięcie Julka. Sprawdzam. Blef. Julek nie zrozumiał.
Rozdanie.
Julek, zagramy mecz. Tak. Julek zagra z Krzysiem. Tak. Z kim Julek zagra mecz? (sprawdzam). Mama-tata-Ksys (blef). Dobieram nowy schemat. Sprawdzam. Kto zagra mecz? Julek, Ksys - wjeżdża karetą synek.
Wczorajsza partyjka.
Julek pojedziesz jutro do lekarza. Tak (tu: hasło dotoch plus gest badania stetoskopem). Nie, pojedziesz do innego lekarza (wstrzymuję się dzielnie z wyjęciem asa z rękawa i wyraz otorynolaryngolog nie pojawia się w tej rozgrywce). Będzie badał ci uszy (tu: udaję, że zaglądam w Julka jedno ucho i drugie). Będzie oglądał gardło (tu: udaję, że zaglądam w Julka gardło). Dotoch, ucho, juch (podbija Julek). No właśnie, doktor sprawdzi uszy, zbada jedno i drugie, i koniec. (K)oniec. (sprawdza Julek).
Kilka godzin później.
Julek, jedziesz jutro do lekarza? Tak. Co będzie badał lekarz? (sprawdzam). Ucho, ucho, palcem wskazanie na gardło. Proszę państwa, jest poker. Poker królewski!
Takie gadania cieszą najbardziej.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz