środa, 7 maja 2025

Tyresö

Znalazłam domek w Tyresö. To miasto pod Sztokholmem. To również gmina z parkiem narodowym, jeziorami, ścieżkami rowerowymi i miejscami do uprawiania różnych aktywności sportowych. 

Mieszkaliśmy w części miasta o zróżnicowanym ukształtowaniu terenu, zdominowanej przez domki. Takie ze skandynawskiej pocztówki. Drewniane, kolorowe, z dużymi oknami otoczonymi szerokimi białymi framugami. Niecałe cztery kilometry dalej była część miasta o stricte miejskim charakterze - z centrum handlowym, halą sportową, blokami mieszkalnymi. Tutaj mieszka wujek i tutaj zamieszkała moja mama. Miałam okazję obserwować rodzeństwo w relacji. Ostatni żyjący z sześciorga dzieci moich dziadków. 

Zaraz pierwszego dnia, we wtorek zrobiliśmy dłuższy spacer po okolicy naszego domu. Zauroczyła nas miejscówka. Cicho, spokojnie, pięknie.









W ostatni dzień kwietnia Szwedzi obchodzą Noc Walpurgii. Palą ogniska, wokół których gromadzą się lokalne społeczności, śpiewają piosenki, bawią się. To symboliczne pożegnanie zimy. Na ulicach Sztokholmu tego dnia zaobserwowaliśmy grupy młodzieży, które Krzyś ocenił na rok-dwa lata starsze od niego, noszące charakterystyczne białe, studenckie czapki z daszkiem. To również tradycja wpisująca się w obchody powitania wiosny. Białą czapkę po raz pierwszy, właśnie w ten dzień, może założyć uczeń tylko ostatniej klasy gimnazjum (odpowiednik naszego liceum), który w tym roku będzie zdawał maturę i szedł na studia. Dobra okazja do wspólnej zabawy. 
Poszperałam trochę i dowiedziałam się, że szkoła podstawowa w Szwecji trwa 9 lat i jest podzielona na trzy etapy (wczesnoszkolny- klasy 1-3; średni- klasy 4-6 i wyższy 7-9). Obowiązek szkolny zaczyna się w wieku 7 lat. Absolwent podstawówki ma 16 lat. Potem jest trzyletnie gimnazjum (nasze liceum), które młodzież kończy w wieku 19 lat. 

W środę na spacer po naszej okolicy poszliśmy we dwójkę. Tego dnia mijaliśmy wielu Szwedów. Młode rodziny z małymi dziećmi, ludzi w średnim wieku i starszych. Przy jeziorze paliło się ognisko. Wokół stali ludzie w mniejszych i większych grupach. Stali i gadali, śmiali się. Dzieci biegały i tu i tam. Jakiś chłopczyk mocując się z leżącym na ziemi grubym patykiem zagadał coś do nas po szwedzku. Fajnie było przez ułamek sekundy poczuć się częścią tej społeczności.




We czwartek wujek zabrał nas do parku narodowego w Tyresö. Głazy jak wieloryby zachęcały do łażenia po nich, lasy, jezioro, dzieci z wędkami na brzegu, biegacze, rowerzyści. 1 maja  to również święto w Szwecji. Czuć było w powietrzu - pomimo zachmurzenia i chłodu - rozprężenie i relaks. Tę wibrującą radość, że nie ma szkoły, jest luz i zabawa. 





Obok tej cudnej natury jest miasto. Miasto zwyczajne. Z blokami, sklepami, placem zabaw. Nie zachwyciło mnie. Ot, zwyczajne, podobne do tego co u nas.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz