czwartek, 28 lutego 2019

Ustroń

Od czterech lat działam w Stowarzyszeniu Zakątek 21.
To już kawalątek życia.
Co roku spotykamy się na południu albo w centrum Polski, żeby dopełnić wymaganych formalności (przyjąć roczne sprawozdanie finansowe, udzielić absolutorium zarządowi, omówić plany na kolejny rok). Tak na co dzień działamy w internecie. Prowadzimy m.in. Forum Zakątek 21 i zamkniętą Grupę Zakątek 21 na fb.
W tym roku wybraliśmy się do Ustronia, Gdzie działo się wiele.
Te nasze formalno-towarzyskie spotkania to świetna okazja do pogadania, niekoniecznie o zespole Downa. To czas wycieczek, poznania jakiegoś nowego miejsca, wzięcia udziału w zorganizowanej atrakcji. Krzysiek w praktyce zalicza program integracja i broi w najlepsze z Kubą (naszym mistrzem olimpijskim w pływaniu). Gra w Fifę z Tomkiem, przekomarza się z niezespołową Kasią (jest spoko – ocenia, a o akceptację w ogóle dziewczyny tak normalnie to trzeba zapomnieć w tej chwili – w tym wieku liczą się tylko kumple albo koledzy albo płeć męska). Julek. Julek kapitalnie identyfikuje całe towarzystwo. Wprawdzie hasła „zebranie” nie rozumie, ale listę obecności ma w głowie. ;) Wylicza: Kuba, Maks, Bianka, Tomek, Idoch. Tu się rozpędza. Igora nie będzie. Walne z turnusem myli. ;) Julek podpina się pod zabawę starszych. Obserwuje. Włącza. Najmłodszy wśród swoich. Do młodzieży zaliczyć nie można, ale mleczaki już gubi.
Rodzinnie, dla nas, to okazja do wspólnie spędzonego czasu, z dala od codzienności. Można podładować baterie. Nawet jeśli ładowanie trwa krótko. O wiele za krótko.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz