środa, 5 listopada 2025

Pierwszy listopada

Pierwszy listopada zaskoczył nas pogodą. Słońce I bezwietrzność zapraszały na spacer. Postanowiliśmy zatem na nogach dojść do naszego lokalnego cmentarza. Dwa i pół kilometra w jedną stronę. Dla mnie ot, dystansik, dla Julka kawał drogi. Ale szedł. Szedł dzielnie. Po drodze śmiał się ze mnie, śmiał z Radka. 

Były wesołe momenty. Był też czas zadumy, mimo że słońce, że tak radośnie ciepło. Miła pogodowa niespodzianka. Na koniec było też zmęczenie.

Wieczorną wizytę na drugim naszym wiejskim cmentarzu odbyliśmy bez Julka, za to z Krzyśkiem. Odwiedziliśmy naszych zmarłych sąsiadów i księdza proboszcza, który polubił naszego Julka. Wrastamy w tutejszą społeczność. Piętnaście lat ma nie tylko Julek. Piętnaście lat ma też nasz dom, w którym zamieszkaliśmy kilkanaście dni przed narodzinami Julka. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz