- Wolałbym, żeby Julek nie miał zespołu Downa. - stwierdził o poranku Krzyś. Idealnie wpisał się tym skwitowaniem w moje niewyartykułowane myśli, które ostatnio nasiliły się wprost proporcjonalnie do julkowych wybuchów złości i piętrzenia na wszystko "nie".
Więcej w Julku zespołu niż Julka w Julku. Bywają i takie momenty. Niełatwe dla wszystkich.
Potem taka Krzysia z tatą rozmowa.
K: - A jak przez Julka zespół żadna dziewczyna nie będzie mnie chciała?
R: - Dlaczego tak zakładasz?
K: - Bo Julek czasem jest wkurzający. I nie wie, ile to jest jeden dodać jeden.
R: - Ale jest też lubiany. Skąd wiesz, że Julek nie załatwi ci świetnej dziewczyny?
I na dobicie.
K: - Ja wiem, że Julek będzie musiał z wami zawsze mieszkać. A jak was już nie będzie, to kto się nim zajmie?
Cisza.
- Ja go wezmę do siebie.
O czym ja myślałam mając niespełna osiem lat?
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Krzyś moglby uczyć zycia swoich rowieśników. Wzruszylam sie :-)
OdpowiedzUsuń