Kanapa. Wieczór. Przychodzi Julek. Zagaja.
- Mamaa. Gowa nie. Buzia, pecy, buch, noogi, topy. Ich (już). Emby, krem. Spał.
Plan na mycie i dobranoc szczelnie wypełniony. W spontanicznej, całkiem zrozumiałej mowie. Takich perełek przybywa. :)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Super! A tak się martwiłaś! :)
OdpowiedzUsuńTo fakt. Drugi, że Julek zaczyna komunikować się z nami werbalnie. To jeszcze takie "Kali być, Kali jeść" ale ja cieszę się każdymi przejawami mowy u Julka. :)
Usuń