wtorek, 23 lipca 2019

Kotek Psotek

„Kotek Psotek” to gra przetestowana na turnusie w Sułkowicach (mama Igora zawsze jest przygotowana i ma ze sobą planszówkę, której nie znamy). Julek wsiąkł w nią natychmiast. Prosta, nieskomplikowana, a emocjonująca.
Trzeba wiewiórkę, ptaszka i mysz doprowadzić do kryjówek na i pod drzewem. Śladem zwierzątek podąża kot, jak to kot – własnymi ścieżkami. Zawrócić z drogi mogą go tylko przysmaki. Uwaga! Są zaledwie cztery. Trzeba je więc właściwie i taktycznie wykorzystać, żeby pomóc zwierzątkom dotrzeć bezpiecznie do celu. Gra jest kooperacyjna. Gracze mogą przesuwać na planszy dowolne zwierzątko, o ile kostką wyrzucą zielony kolor. Czarny – oznacza, że ruch należy do kota. Kostki w grze są dwie.
Plansza jest trójwymiarowa. Drzewo trzeba złożyć i umieścić na nim gniazda ptaka i wiewiórki (świetna okazja do terapii ręki).
Grę razem z Krzysiem przywiozłam w minioną niedzielę prosto z Bielska. Była w torbie wypchanej innymi prezentami. Wszystkie od babci Krysi (niezastąpionej przy organizowaniu wolnego od szkoły, zapewniającej Krzyśkowi kino, popcorn, skatepark i basen na zmianę, a mnie ogromny spokój, że dziecko bezpieczne i pod czujnym okiem kochającej i kochanej osoby). To ostatnie wakacje, w których Krzyś niepodzielnie rządził u babci i dziadka (w tym roku równe cztery tygodnie). W przyszłym roku przyjdzie nam zmierzyć się z zaplanowaniem również Julkowi wakacji. Sęk w tym, że nie wiadomo, czy i jak długo wytrzyma bez mamy i taty, tylko z babcią Krysią. Tej wersji jeszcze nie testowaliśmy. W ogóle wersji Julek-bez rodziców-nie-w-domu. Podejrzewam, że trudniej mi będzie odnaleźć się w tej nowej sytuacji. Tymczasem cieszę się obecnością Krzysia w domu i czerpię pełnymi garściami z czynnego przez lato przedszkola. Julek nie ma nic przeciwko temu. To ostatnie takie wakacje. Na razie kotek psotek na tapecie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz