środa, 30 sierpnia 2017

Turnus w Polanice

Julek i turnus rehabilitacyjny to całkiem zgrany duet.
Julek wszedł lekko i miękko w zajęcia, na początku. Jak już poznał, co to za jedne, kto je prowadzi i czym się to je, miał swoje preferencje.
Na liście przebojów pierwsze miejsce zajmował basen. To była miłość od pierwszego wejrzenia i jedyne zajęcia, z których syn mój nie chciał wychodzić. I trudno było ten upór przełamać. Zajęcia były półgodzinne, dostosowane do umiejętności dziecka, na małym basenie. Julek wykonywał różne ćwiczenia, z których najfajniejsze okazało się zanurzanie buzi w wodzie.
Drugie miejsce to zajęcia z psychoterapeutą. Zaledwie dwa, ale zaraz po pierwszych Julek tęsknił już za następnymi.
Na trzecim miejscu była Weronika Sherborne. Zajęcia grupowe, w których uczestniczyli rodzice. Chusta klanzy, masażyki, śpiewanki-rymowanki, tunele i inne duperele, które fajnie mi się robiło w OWI na Pilickiej, gdy Julek miał 2 i 3 lata, niekoniecznie teraz. Obecność opiekuna obowiązkowa. Julek lubił te zajęcia, ja lubiłam panią prowadzącą, ale szłam jak na ścięcie (przepraszam, ale z synem śpiewam w aucie, na przeproś się z fochem, na upór, na uśmiech, przy różnej okazji, a plecy masuję różnymi sposobami, stukanie się stopą i łokciem na pożegnanie z obcym facetem nie jest mi po drodze, moja przestrzeń osobista źle znosiła taki kontakt). Raz wysłałam Krzysia z nadzieją, że przejmie po mnie schedę. Ale gdzie tam. Julek nie słuchał Krzysia, zajęcia się popsuły. Wróciłam do obowiązku. Tylko kto ma być rehabilitowany?
Integracja sensoryczna codziennie. Julek w środku zaczął strajkować.
Lubił za to panią "ko-ko", czyli logopedę. Był chwalony za skupienie, koncentrację i ładną pracę.
Była też terapia zajęciowa, z której znosił różniste prace i malunki. Pracował znośnie.
Na boku i marginesie, gdzieś pomiędzy i w środku kwitło życie towarzyskie (najchętniej z Igorem), dobrowolne zajęcia ruchowe na placu zabaw i w basenie z kulkami, berek i piłka nożna. Słowem: integracja właściwa, czyli na nudę nie można było narzekać. :)
To był intensywny, dobrze zagospodarowany czas. Julek uczył się, poznawał, odnajdywał społecznie. Mówił. Skromnie i nie zawsze wyraźnie, ale komunikował się mieszanką wyrazów i gestów. A i raz uciekł, ale o tym przy innej okazji. :)
Turnus został zorganizowany przez Zakątek 21.Stowarzyszenie rodziców i przyjaciół dzieci z zespołem Downa, które pozyskało na ten cel dofinansowanie z Reklamy Dzieciom. Resztę dołożyliśmy ze środków zgromadzonych na Julka subkoncie, za co wszystkim, którzy dzielą się z Julkiem 1% i darowiznami, bardzo dziękujemy!
fot. Maria Grochowska

fot. Maria Grochowska



1 komentarz:

  1. Julek jest świetny, Krzyś , Ty i Twój Mąż -waszyscy jesteście wspaniali♡

    OdpowiedzUsuń