Julek na bramce. Krzyś strzela. Piłka (miękka, szmaciana, akcja rozgrywa się w dużym pokoju) ląduje na policzku Julka. Jest krótkie BAAaaam! I długi płacz.
Krzyś jak rasowy pedagog woła: - Julek, obroniłeś! Nie ma gola! Brawo brat!
Płacz ustaje. Jakby przeciąg zdmuchnął świeczkę. Nagle i skutecznie. Podziw Krzysia to istotna karta przetargowa w poksramianiu julkowych histerii (czasem jednak odwrotnie - podkręcaniu ich ;)). A jak jeszcze na osłodzenie łez młodszy brat dostaje od Krzysia jego rękawicę i buty, w których rozgrywane są najważniejsze mecze (a każdy mecz jest najważniejszy), to trzeba sytuację uwiecznić na zdjęciu.
Julek w za dużych rękawicach i butach, piłkę zza węgła trzyma Krzyś. Pstryk.
Lubię to zdjęcie.
Na nim.
Oczko w głowie nas wszystkich. Jądro naszej rodziny. Julek.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz