poniedziałek, 23 lipca 2018

Sokółka

Weekendowy wyjazd na wschód był szczególny.
Szczególny bo jechaliśmy na zaproszenie wyjątkowej rodziny, z którą zawsze nam po drodze w śmiechu, opowieściach, wspólnie spędzanym czasie.
Szczególny, bo pierwszy rodzinny wyjazd bez Krzysia. Bawi w Bielsku u babci Krysi. Jechaliśmy więc w trójkę. Julek sam z tyłu, bez brata. Nam z przodu też jakoś było nietęgo. I jak byśmy się zmówili, w jednym czasie zatęskniliśmy za nieobecnym. Julek zapytał: Ksyys? Ja sięgnęłam po telefon, a Radek przyklepał: brakuje synka. Przeprowadziliśmy telefoniczną konferencję, którą od połowy zaczął zagłuszać Julek głośnym śpiewaniem. Gdy się nagadał z Krzysiem (głównie w swoim narzeczu i nie że od razu pół godziny, to było raczej pół minuty), nie bardzo mu odpowiadało, że kontynuuję tę gadkę. Zazdrośnik jeden, Król Julian Sam w Domu, choć przecież tęskni za bratem, to jednak odczuwa profity związane ze skupieniem tylko na sobie uwagi. ;)
Szczególny i pod tym względem, że ujrzałam Julka w relacji koleżeńskiej. W pełnej komitywie z Małgosią bawił się, brykał, puszczał bańki, nawet zagrał w piłkę. Ba! Szedł dzielnie, bez zająknięcia na spacer niemały, na końcu którego był plac zabaw (udało nam się wpasować w okno pogodowe bez deszczu, choć ten straszył niemało ciężkimi chmurami). Zrozumiałam. To już w pełni ukształtowany mały chłopiec, który lubi zabawę z dziećmi, który wchodzi z nimi w relacje, interakcje, chłonie wspólne działanie, potrafi je inicjować. Na co dzień brak tego. W przedszkolu tak. W domu jest Krzyś. Przydałby się kumpel. Najlepiej z tej samej bajki. Bo taki niezespołowy, nieprzyzwyczajony do Julka może po krótkiej zabawie przybiec i zapytać mnie: - A w jakim języku mówi ten chłopiec? I pobiec dalej w poszukiwaniu kogoś, co gada w tym samym języku.
Małgosia cierpliwie słuchała Julka. Rozumiała go. Bawiła się z nim. Cieszyła jego towarzystwem. Nie narzekała na nieznane narzecze. Sama przecież zna ten język. Charakterystyczny, zespołowy, niewyraźny. 
Szczególny był ten wyjazd również z powodu okazji. Małgosia skończyła 12 lat. Swiętowaliśmy z nią urodziny, gromko śpiewając sto lat, ciesząc się jej radością. Czystą, szczerą, prawdziwą. :)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz