sobota, 4 lipca 2020

Murzasichle

Udało się. Jesteśmy. Zaliczamy turnus rehabilitacyjny w ośrodku "Krywań" w Murzasichlu. 
To pierwszy taki turnus, w którym zajęcia terapeutyczne zostały zastąpione życiem. Właścicielka ośrodka przygotowała dla nas plan wycieczek (pisząc "dla nas" mam na myśli grupę dzieciaków z jednego zespołu, które może i serce potrafią skraść swoją serdecznością, czułością i uśmiechem, ale chodzić, łazić, wędrować nie lubią). Łagodne wzniesienia, hale, Krupówki i Gubałówki. Gdzie można, tam wjedziemy kolejką. A gdzie się nie da, przebieramy nogami. Julek ocenia pogodę, dostosowuje ubranie, kasuje bilet w kolejce, jęczy i nie chce iść, choć idzie jednak. Sterta wymówek też jakby bogatsza. Potrzeba matką wynalazków. Boli go więc palec, noga, kolano, plecy, brzuch. Mama, nie śpiewaj. Nie da rady. Nie chcę. A jednak wędruje w górę. Przełamuje własne ograniczenia. Wzmacnia mięśnie. Oddycha górskim powietrzem. I gdy już osiągnie wyznaczony cel, docenia własny wysiłek. Omiata wzrokiem okolicę i potrafi przyznać (z zachwytem w oczach): - Ale ładnie!
Wczoraj Małe Ciche i Zgorzelisko (12 km). Dziś Gubałówka - Butorowy Wierch - Gubałówka (kolejką góra-dół).
Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do naszego wyjazdu. Finansujemy go ze środków zgromadzonych na Julka subkoncie w Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą". :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz