niedziela, 17 stycznia 2021

Plany

Miały się dzisiaj zaczynać ferie zimowe na Mazowszu.

Miał Krzysiek wczoraj wyjeżdżać na obóz zimowy do Karpacza. A Radek dzisiaj z Julkiem na tygodniowy turnus rehabilitacyjny do Leśnego Zakątka w Zadździerzu pod Płockiem. A ja. Ja miałam mieć tydzień dla siebie. Tylko dla siebie. 

Plany runęły. Koronawirus dyktuje warunki. 

Trudno. 

Ferie zimowe kończą się dla wszystkich dzieciaków w całej Polsce. Krzysiek nigdzie nie pojechał (stoki, hotele, gastronomia zamknięte, a obozy to tylko w formie półkolonii i tylko dla uczniów klas 1-4, Krzysiek się nie załapał). Julek nie wyjeżdża na turnus. W sumie mógł. Termin nie przepadł. Ośrodek pracuje w reżimie sanitarnym. Ale turnus miał być wypełnieniem jednego z dwóch tygodni wolnego. Próbowałam przesunąć wyjazd o tydzień wcześniej. Nie udało się. A ponieważ Julek nie był w szkole od końca października, uczył się tyle, co ja z nim mogłam zrobić (raz więcej, raz mniej), nie widział swoich kolegów i koleżanek, z którymi jest już bardzo zżyty, to postanowiliśmy, że turnus przesuniemy na inny termin. Jutro więc pobudka o szóstej (Julek), euthyrox, zęby, ubranie (warstw do zakładania będzie niemało) i jedziemy w tonacji piosenek, które wybierać będzie DJ Jul (płyty już zebrane i spakowane).

Raczej o powrocie do normalności nie mam co pisać. Krzyś nadal na zdalnej. Julek w szkole, ja w pracy stacjonarnej. Maseczki, płyny do dezynfekcji, izolacja, godziny dla seniorów pozostają z nami. Czekamy. Czekamy na lepszy czas.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz