niedziela, 8 stycznia 2023

Dowóz do szkoły cd

Telefon od pana Leszka - kierowcy MTON (miejskiego transportu osób niepełnosprawnych) zastał nas w kuchni. Robiłam z Julkiem ciasto. W sobotę mieli przyjechać do nas goście z Sokółki.




To mało sprzyjające okoliczności informować syna o tym, że bus, że już nie ze mną do szkoły, że od wtorku wiele się zmieni. Julek miał niewyraźną minę. Skupiłam się więc na wspólnym organizowaniu Sylwestra. Postanowiłam do rozmowy wrócić w Nowy Rok.

W sobotę przyjechała do nas Małgosia z rodzicami. Dawno się nie widzieliśmy. Ostatnio latem w 2018 r. Pandemia, potem nasze liczne prace okołodomowe sprawiły, że nasz kontakt nieco się rozluźnił. Postanowiłyśmy z Asią to naprawić. Udało się.

Po obiedzie sylwestrowym wybraliśmy się na spacer po Warszawie przy zgodnym marudzeniu naszych nastolatków. Nie lubią nasze dzieci chodzić. Mimo jęków, niezgód, i narzekań przeszliśmy się wśród tłumów i światełek świątecznych od stacji metra przy Świętokrzyskiej, przez Krakowskie Przedmieście aż do Rynku Starego Miasta i z powrotem. 





Spacer wzmógł nasze apetyty na kolację i wspólne imprezowanie. W domu byliśmy o 20:00. Snucie się po Warszawie zmogło Julka i padł niedoczekawszy północy. Małgosia dzielnie wytrzymała. Zdążyli jednak wspólnie potańczyć i odpalić zimne ognie. 

Nowy Rok powitał nas piękną, wiosenną pogodą. Po śniadaniu wybraliśmy się więc na spacer. Młodzież zabrała hulajnogi.



Spacer, ba! cały pobyt naszych gości za szybko się skończył. Pozostawił nas w niedosycie. Jednocześnie z ogromną porcją sił na noworoczne wyzwania. Baterie solidnie naładowaliśmy.




W międzyczasie snułam niespieszne rozmowy z Julkiem. Gdy wieczorem wracaliśmy ze spaceru z Kilką Julek miał jasność w temacie:

- Autobusem. Bez mamy. Jutro. Z Antkiem, Edytką, Julką.

Dwa pierwsze człony tego podsumowania były w zgodzie z planem. W kwestii dwóch kolejnych musiałam Julka sprowadzić na ziemię. 
Jutro nietrudno było zamienić na wtorek. Perspektywa dwóch dni jest krótka i konkretna. Do ogarnięcia przez Julka.
To, że do szkoły będzie jeździł bez Antka, bez Julki i bez pani Edytki nie mogłam wyjaśniać zawile. Im przekaz jest prostszy, tym łatwiejszy do zrozumienia.

- Nie. Bez Antka, bez Julki, bez pani Edytki. Będą nowe dzieci. Pani Jola i pan Leszek.

Gdy taśmę przewinęłam kilka razy, Julek uporządkował wszystkie informacje i ułożył w głowie. Wydawał się przygotowany na wtorek.

W poniedziałek, 2 stycznia, miałam go wieźć do szkoły ostatni raz.

Cdn.

4 komentarze:

  1. I zostawić czytelników z takim cliffhangerem, jak tutaj wrócić do biurka po przerwie w pracy na drugie śniadanie??? Mam nadzieję że Julek zaprzyjaźnił się z nowym trybem dojazdu do szkoły!

    OdpowiedzUsuń
  2. I co dalej? I co dalej?

    OdpowiedzUsuń