środa, 4 stycznia 2023

Dowóz do szkoły obowiązek gminy

Decyzja dojrzewała długo. Szalę przeważyły trzy rzeczy:

- pandemia i otwarcie się mojego pracodawcy na zdalną formę pracy,

- zmiana w przepisach dotyczących zwrotu kosztów dowozu dzieci niepełnosprawnych do szkoły (ustawodawca dwa lata temu wprowadził obowiązek zwrotu kosztów za cztery kursy (do i ze szkoły przed lekcjami oraz do i ze szkoły po lekcjach), a nie jak było do tej pory - za dwa kursy (do i ze szkoły), zabrał natomiast rodzicom pracującym możliwość zwrotu kosztów dowozu z domu do szkoły i z powrotem uznając, że rodzic i tak jechałby do pracy, więc dlaczego ma otrzymywać zwrot kosztów dowozu dziecka do szkoły skoro ma po drodze; na otarcie łez pozostawił możliwość zwrotu kosztów ze szkoły do pracy i z pracy do szkoły),

- Julek przeobraził się w nastolatka, który coraz częściej pragnie przestrzeni bez mamy i bez taty.

Przed ubiegłorocznymi wakacjami zadzwoniłam więc do naszej gminy z pytaniem, czy organizuje dowóz dzieci z orzeczeniem o potrzebie kształcenie specjalnego i orzeczeniem o niepełnosprawności do szkół w Warszawie. Zgodnie bowiem z przepisami prawa gmina ma obowiązek zapewnić takim dzieciom transport i opiekę w czasie przewozu do najbliższej szkoły podstawowej. Kwestia "najbliższa" stała się mocno sporna. Wiem, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu półtora roku temu wydał wyrok, w którym stwierdził, że gmina ma obowiązek zapewnić niepełnosprawnemu uczniowi bezpłatny transport i opiekę w czasie przewozu do placówki, a jej wybór należy wyłacznie do rodziców. Przygotowałam się więc do ewentualnej polemiki, ale okazała się zbędna - nasza gmina nie robi problemów. Wozi również do Warszawy.

I moglibyśmy rozpocząć przygodę z transportem gminnym od września (nowego roku szkolnego), gdyby ówczesny przewoźnik woził jakieś dziecko do szkoły Julka. Wtedy Julek zostałby dołożony. Ponieważ tak nie było, musieliśmy poczekać na nowy przetarg. Ten jest organizowany na koniec każdego roku. W sumie to się nawet ucieszyłam. Miałam w zapasie cztery dodatkowe miesiące na oswojenie się z tym, co nas czeka. Julka nie wprowadzałam jeszcze w temat. Było za wcześnie.

Złożyłam w gminie stosowne papiery. I zaczęłam odliczanie. Na początku grudnia zadzwoniłam i upewniłam się, czy jesteśmy uwzględnieni w przetargowej ofercie. 30 grudnia zadzwonił do mnie przewoźnik. Obgadaliśmy kwestie organizacyjne. Ustaliłam, że zaczniemy od wtorku, 3 stycznia. Bo upoważnienia dla kierowcy i opiekuna w szkole. Bo muszę Julka przygotować. Przecież nic chłopakowi wcześniej nie mówiłam, zamęczyłby mnie pytaniami. 

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz