sobota, 15 lipca 2023

Dolina Białego

Rozpoczęliśmy nasz coroczny turnus wypoczynkowo-rehabilitacyjny w grupie znajomych rodzin z dziećmi z zespołem Downa. Z Julkiem po górach w tym roku chodzą Ola, dwie Maje, Igor, Maks, Ada i Julka. Zacna ekipa. W tym roku na bazę wypadową wybraliśmy Zakopane. Nieduży pensjonat z widokiem na Giewont. Wczoraj po ponad sześciogodzinnej podróży dotarliśmy na miejsce. 

Wszyscy dotarli. Rzeszów, Dębica, Jelenia Góra, Gniezno, Warszawa, Bydgoszcz. Każdy miał kawałek drogi do pokonania. Uradziliśmy wieczorem, że na rozruch dobre będą doliny.

Dzisiaj rano autobusem nr 11 dojechaliśmy do centrum Zakopanego, żeby spod Wielkiej Krokwi wejść na żółty szlak wiodący Doliną Białego. Początkowo droga łagodnie wiła się w górę. Towarzystwo szło całkiem zgodnie. Schody (dosłownie) zaczęły się później. Julek zatrzymywał się. Narzekał. Szedł dalej. Przed upałem chronił nas las. Po półtorej godziny w sumie całkiem udanej wędrówki dotarliśmy na Czerwoną Przełęcz. 1303 m n.p.m. 

Zostawiłam chłopaków i weszłam na Sarnią Skałę. Radek był na niej dwa lata temu, Krzysiek rok wcześniej. Ja nie miałam okazji. Krótkie, intensywne wzniesienie i można było podziwiać cudne widoki. 



Na Sarniej byłam między innymi z Adą, z którą dwa lata temu wchodziłam na Giewont.

Z Sarniej zeszłam do Czerwonej Przełęczy i ruszyłam za moimi chłopakami czarnym szlakiem. Schodzili już do Polany Strążyńskiej. Dogoniłam ich prawie na końcu tego szlaku. Krótki odpoczynek na polanie przy herbaciarni i ruszyliśmy w dół Doliną Strążyńską (czerwony szlak). A gdy już na dole odpoczęliśmy, zerknęłam na mapę i okazało się, że do domu zostało nam 2,3 km przyjemną trasą, częściowo ścieżką pod reglami, a potem malowniczymi polanami. Julek był nastawiony na autobus, ale do przystanku też trzeba było dojść. W sumie nie trudno było przekonać synka do dalszej wędrówki. Porcja lodów sprzyjała podjęciu właściwej decyzji. Wyruszyliśmy, żeby po pół godzinie być już w naszym pokoju.




Julek pokonał dzisiaj 11 km. Wszedł na 1303 m n.p.m. Spędził na szlaku prawie sześć godzin. Dał radę. Siła Hulk. 

1 komentarz: