czwartek, 20 lipca 2023

Dolina Chochołowska

Wczoraj spokojny spacer Doliną Chochołowską. Po intensywnym wtorku części z nas, wędrówka doliną była najlepszą opcją na obolałe nogi. Niektórzy w ogóle zostali w pokoju, żeby spać do oporu. :) 

Pierwszy, trzykilometrowy odcinek pokonaliśmy pociągiem (traktor ciągnie dwa wagoniki po 8 zł za osobę). Radość dzieciaków bezcenna. Ulga dla rodziców.

Potem ponadgodzinne wędrowanie lekko w górę do Polany Chochołowskiej. Było chwilami gorąco. Słońce dopiekało. Ratował nas zrywający się co rusz wiaterek, drzewa dające cień i na samym początku drogi orzeźwiający chłód ciągnący od potoku.




Julek nie był najszczęśliwszy idąc, ale nie stawiał oporu ani nie artykułował litanii na nie. Po prostu szedł. Nieśpiesznie. Przez czas jakiś w towarzystwie kumpelek.

Dolina Chochołowska najdalej wysunięta, jak dotąd nie była dla nas po drodze. Wreszcie można było doceniać jej urok, szczególnie, gdy doszliśmy do Polany Chochołowskiej. Cudne widoki!



W schronisku półgodzinny piknik. Lody dla orzeźwienia i zaczęliśmy schodzić. Wiedzieliśmy, że idzie deszcz. Zaczęliśmy więc wyścig z chmurami, czasem i niechęcią do intensywniejszego tempa.

Szczęśliwie załapaliśmy się od razu na "pociąg". Na dole stał pusty autobus do Zakopanego. Zdążyliśmy do niego wsiąść, gdy zaczęło padać. Tego dnia nie zmoknęliśmy. Przeszliśmy 9 km. Dzień zakończyliśmy jeszcze jedną porcją lodów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz