środa, 14 czerwca 2017

Wyrażenia branżowe

U Julka następuje rozkwit słownictwa branżowego. Tu związanego z piłką nożną.
I tak. Na pytanie: jak gramy? Usłyszę: nogą.
Strzał w bramkę: dooool! (dla ścisłości wołane od zarania mowy).
Mecz - obejdzie się bez tłumacza.
Ito (sito) - gdy piłka potoczy się między nogami bramkarza.
Nie dola - nie ma gola.
No nie! - komentarz po nieudanym strzale.
I wreszcie: bubek.
Bubek to nie bubel piłkarski, ani oferma słabo grająca w nogę. Bubek to słupek.
Z życzeniami doli, bez bubka. :)
Matka podwórkowych piłkarzy.

niedziela, 11 czerwca 2017

Piknik naukowy w Falenicy

Po rozjazdach i pobytach w różnych częściach Polski (Julek ze mną w Zaździerzu pod Płockiem na turnusie, Krzyś w Jurze Krakowsko-Częstochwskiej na zielonej szkole) wreszcie zjechaliśmy do domu. Powrót do rzeczywistości trwał krótko i intensywnie. Jestem gotowa wracać do pracy. ;)
Niemniej, żeby uczcić nasze wreszcie razem, pojechaliśmy dziś na piknik naukowy w Falenicy (czerwiec bardzo obfituje w takie imprezy). Były więc eksperymenty z (wś)ciekłym azotem, doświadczenia optyczne, sterowanie robotami, gra Lego na PS4, obowiązkowo wata cukrowa i dmuchańce.
Największą jednak atrakcją i zabawą okazało się stoisko Karola Wójcickiego, który pokazał, jak w prosty sposób z użyciem nożyczek, papieru, taśmy klejącej i rurek hydraulicznych pcv zrobić rakietę plus obok wyrzutnię (wystarczy plastikowa pusta butelka, plastikowy wąż jak z odkurzacza i końcówka plastikowa, na którą nasadza się rakietę, butelkę butem się wciska, zebrane w niej powietrze wypycha rakietę, która leeeeeeci wysoko. Naprawdę wysoko! Chłopaki nie chcieli odejść. Zabawę mieli przednią!









sobota, 10 czerwca 2017

Zaździerz (2)

Drugi raz trafiliśmy z turnusem zakątkowym na przełom maja i czerwca.
Drugi raz Dzień Dziecka obchodziliśmy w ośrodku "12 Dębów".
Nie było, że boli. Zajęcia trwały. Z małą, malutką dwugodzinną przerwą, na którą zostały zaproszone wszystkie dzieci.
Odbyło się niespodziankowe przedstawienie. Aktorami byli terapeuci. Dzieci z wielkim zaciekawieniem, uśmiechem i przejęciem obejrzały "Rzepkę" wg Juliana Tuwima. Wychodzenie kolejnych aktorów uświetniał odpowiedni podkład muzyczny. Z głośników płynęły melodie od dziecięcych przebojów do przebojów muzyki pop. Plus świetne przebrania i zabawa gwarantowana!
Po niej bal. Oj! Działo się, działo wiele. :)
Julek początkowo tańcował i łaził, a potem nie odstępował mnie na krok. Dla pewności wszelkiej potrzebował mojej obecności w zasięgu ręki. Przedstawienie chłonął. A potem jeszcze nie raz je wspominał bawiąc się ze mną w kalambury. Szybko jednak załapałam mieszankę wyrazu: "dziadek" plus gest wyciągania czegoś z wielkim trudem. Idzie się z chłopakiem dogadać. ;)
Wielkie ukłony dla terapeutów za odwagę, ochotę i szoł! Podobno nie mieli żadnej próby. Poszli na żywioł. I nawet jeśli odgrywali "tylko" pantomimę do komentarza p. Justyny (logopedy), to trema i niepewność musiały ogarniać aktorów. W końcu występowali przed wymagającą, ale i łaskawą publicznością. :) Podkład muzyczny zapewniał p. Ariel, który miał zajęcia z Julkiem na basenie.










czwartek, 8 czerwca 2017

Zaździerz (1)

Basen.
W ubiegłym roku towarzyszyło nam ponadtygodniowe oswajanie się z tą wielką wanną wypełnioną wodą i zmieniającymi się jak spoty reklamowe w tv instruktorami.
Po roku względnie regularnych zajęć z p. Krzysztofem uwieńczonych coraz śmielszym zanurzaniem przez Julka buzi w wodzie i robieniem bul-bul, miałam absolutną pewność, że zajęcia turnusowe na basenie będą zwykłą formalnością bez tych wstępów, przedmów i oswojeń.
A tu zonk.
Okraszony czterdziestominutowym wyciem Julka. Powtórka z ubiegłego czerwca. Zamarłam. Spokorniałam. Zrozumiałam. Basen w Aninie i p. Krzysztof to jedno. Basen w Zaździerzu i p. Ariel to drugie. Dla Julka zupełnie obce, nieznane, bez wspólnego mianownika: woda, drugie.
Szybko jednak p. Ariel pojął Julka niemoc i więcej czasu z nim spędzał w jacuzi niż w samym basenie. Krok po kroku oswajał z sobą, nowym miejscem i sposobem pracy.
I znów zaskoczyło. I znów Julek uwielbiał zajęcia basenowe czyniąc z każdym dniem postępy.
Dziś całe 40 minut ćwiczył w basenie. Jacuzi poszło w odstawkę. Julek gotowy jest do właściwej nauki pływania. Nurkowanie ma zaliczone. :)

PS Zdjęcia autorstwa p. Małgosi, również instruktorki pływania, która z Julkiem wprawdzie nie miała zajęć, ale pamiętała go z ubiegłego roku. I pomogła p. Arielowi szybciej odnaleźć drogę do oswojenia Julkowych lęków. Dziękujemy! :)





środa, 7 czerwca 2017

Przerwa

Przerwa techniczna.
Zaździerz. Julek pracuje z terapeutami. Ja dochodzę do siebie po nieoczekiwanej infekcji, która siekła mną na dzień dobry z turnusem.
Zbliżamy się do wielkiego finału.
W piątek powrót.

wtorek, 23 maja 2017

Majowe sprawy

Jestem w kompletnym niedoczasie. Łapię zadyszkę i nadciśnienie. ;)
Maj zdominowała pierwsza komunia św. Krzysia, działania przed (szykowanie imprezy), kulminacja (z niedzielą, która dostarczyła mnóstwa wrażeń, emocji i ogarnień sfery przyziemnej), działania po (biały tydzień z codziennymi mszami, uroczystymi, pięknymi, które jednak zdominowały wieczory tak, że na zwykłą codzienność nie miałam zwyczajnie czasu).
Między tymi zabiegami trwa walka o paluch Julka, w który od natarczywego obgryzania wdała się zanokcica. Otarliśmy się o chirurga. Liczymy, że obędzie się bez jego interwencji i moczymy w riwanolu. Plus koniec Julka orzeczenia o niepełnosprawności i w związku z tym uruchomienie całej procedury z wnioskami, lekarskimi zaświadczeniami i innymi papierami. Przed turnusem rehabilitacyjnym w Zaździerzu, który zaczynamy w najbliższą niedzielę, zdążę zgromadzić dokumentację, zapakować w zgrabną paczuszkę, wysłać do powiatowego zespołu ds. orzekania o niepełnosprawności. A że turnus tuż tuż, to i spraw domowych i zawodowych cała sterta do uporządkowania, wyprowadzenia, posprzątania i przygotowania na moją dwutygodniową nieobecność.
W tym wszystkim zdołałam odebrać Julka odroczenie od obowiązku szkolnego. Chłopak zostaje w przedszkolu. :)
Tymczasem wklejam kilka zdjęć z komunii, których autorką jest Kasia Szulc-Kłembukowska, nasz specjalny gość, mama czterech synów, kapitalna osoba i kobieta. :) Nasza znajomość zaczęła się tutaj. Na blogu. Julek ma niezwykłą moc sprawczą.
Kasiu, jeszcze raz dziękujemy! Absolutnie nie miałabym głowy w tym dniu do robienia jeszcze zdjęć.










czwartek, 11 maja 2017

W sklepie

Z innych perełek coraz bardziej gadającego Julka.
Jesteśmy w sklepie. Julek mało współpracujący. Ja w prawo, on w lewo. Ja ładuję śmietanę, on ser, którego nie potrzebuję. Zaczynają się przepychanki. Moja irytacja wzrasta, Julka ochota do przekory też. Wreszcie łapię synka za rękę i twardym głosem oznajmiam:
- Dość tego Julek!
Na co syn alarmującym głosem:
- Mama bije!!!!
Pani obok karcąco spogląda na mnie. A ekspedientka z dezaprobatą.
Taką mi synek wyrabia opinię.