To było zatrucie. Przyszło, przeszło, oczyściło i poszło.
Żeby to uczcić poszliśmy na spacer. W słońce marcowe, choć przecież to luty, w zapach przedwiośnia, choć środek zimy. Powdychaliśmy wilgotnego, jasnego, niedzielnego powietrza.
I jutro z tym zapasem wspólnego bycia wyruszam z Julkiem na Litewską. Oddział kardiologii czeka.
Przy okazji, jako że okres rozliczeniowo-podatkowy w toku, jeśli nie macie co zrobić z 1% swojego podatku dochodowego za 2013 r., to proszę - przekażcie go Julkowi. :)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz