Łażę po sklepie dużym i przytulnym w poszukiwaniu wymęczonego, wreszcie dorobionego łoża małżeńskiego. Mija mnie wózek na zakupy, z dzieckiem wetkniętym na przodzie, które dynda sobie nogami. Dziecko na oko lat najwyżej dwa i pół. Tata zaaferowany pcha ten wózek, gada coś. Dziecko powtarza. Powtarza radośnie jak papuga wychwycone słowa. Słyszę szczebiot:
- Nie-sa-mo-wi-te po prostu.
Brzmi świetnie, więc jeszcze raz:
- Nie-sa-mo-wi-te po prostu. I jeszcze raz: - Nie-sa-wo-mi-te.
Dzieciak aktywnie koduje słownik.
Tu ziemi, tu ziemia.
- Julek, powiedz auto. Au-to.
(Męczę to auto, bo wiem, że Julek wie, że auto to auto, czyli pojazd, który robi brym-brym).
- Au.
- Au-to. To. To-to-to-to. - pomagam, koduję, zaklepuję, czaruję.
- Au. - i Julek śmieje się w głos.
- Au-to. Auto, Julek.
- Brym.
Głowa Julka pracuje w innym wymiarze naciągając mnie na jeszcze jedną i jeszcze kolejkę cierpliwości. Niesamowite. Po prostu.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
:)
OdpowiedzUsuńNo tak, głowy bywają różne. Najwybitniejsze umysły nie grzeszyły super werbalną wymową. Chociażby Einstein, seplenił i zaczął mówić w wieku 8 lat :p A Julek? Julek grunt że wie o co i jak poprosić :*
OdpowiedzUsuńA może zastosuj ćwiczenia pt.Słucham i uczę się mówić? Roszek uwielbia :)
OdpowiedzUsuńRozgada się jeszcze, zobaczysz :)
A co to za ćwiczenia?
Usuń