piątek, 13 listopada 2015

Broją

Mam w domu dwóch certyfikowanych łobuzów, a za oknem paskudną mgłę.
Starszy przyszedł we wtorek z uwagą i miną pełną skruchy. Szturchał kolegę na przerwie. Bo mam-dość-kolegi się ulało. Od słownych gadek do rękoczynów. Wyraźne prośby Krzysia o zaprzestaniu szwędania się za nim i go przedrzeźniania nie zadziały. Potrzebny mi poradnik: "Jak uczyć dziecko przetrwania w dżungli relacji międzyludzkich". Od zaraz!
Młodszy wylądował wczoraj na bezludnym stoliku. Bo broił przy obiedzie. Nieczuły na upomnienia. Ulubiony Wojtek, z którym w duecie wymyślają psoty, wrócił po chorobie. To nazbierało się zaległości.
Mgła zaraz minie. Testosteron moich synów dopiero się rozkręca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz