wtorek, 4 maja 2021

Pierwsza wycieczka

Pierwsza wycieczka rowerowa z Julkiem za nami.

2,5 km. Droga asfaltowa, droga szutrowa z dziurami, kawałek prawdziwej ulicy z chodnikiem po jednej i po drugiej stronie jezdni (w naszej wsi nie ma chodnika wzdłuż jednej jezdni niestety - zmusza to spacerowiczów, młodocianych rowerzystów oraz biegaczy w miejscu, w którym kończy się chodnik po jednej stronie do przechodzenia/przebiegania przez jezdnię w bardzo niedobrym miejscu, tuż za zakrętem, zza którego niewiele widać, trzeba zatem mocno wsłuchiwać się w drogę i pędem przebiegać na drugą stronę, tę z kontynuacją chodnika). 

Czas: 30 minut. Dwa króciutkie odpoczynki. Julka bolały nie nogi, a ręce. Musi mocno trzymać kierownicę. Mała gimnastyka rąk i ruszaliśmy dalej.

Dużą atrakcją były dziury wypełnione błotem i brudną wodą. - Mama, mogę? - Możesz. Jedź synu! :)

Jechał z nami Krzyś. Dopingował Julka, gadał ze mną, nie ścigał się (!) z młodszym bratem. W newralgicznym momencie asekurował przejście, które opisywałam wyżej. Wycieczka była też testem zachowania się Julka na drodze. Reagował właściwie na hasło "hamuj", "zjedź na lewo", "zatrzymaj się". To dobrze. Kiedyś, na dłuższej wycieczce nie będzie w przewadze  polnych, szutrowych dróg, na których rowerzysta i samochód uw0ażają na siebie tak samo. 

Julek wrócił zadowolony. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz