sobota, 30 marca 2013

Życzenia

Barokowo nie będzie.
Mądrze i pięknie też nie za bardzo.
Krótko i zwięźle.

Dobrych Świąt. Bardzo dobrych Świąt. Alleluja! :)


I wracam do gości.

piątek, 29 marca 2013

Przedszkole

Papiery do przedszkola złożone. Dziś kończy się rekrutacja. Do ostatniej chwili czekałam na orzeczenie (dzwoniąc codziennie do ppp i grzecznie dopytując). Najważniejsza Pani Z Komisji wyjechała/została wysłana (niepotrzebne skreślić) na szkolenie i orzeczenie pojechało razem z nią. Będzie we wtorek po świętach. Bez komentarza.
Wielki Piątek dziś. Wstrzymam się od zżymania.
Papiery złożone.
We wtorek dowiozę orzeczenie.
Boję się. Boję jak cholera. Że się Julek nie dostanie. Że się dostanie. Że przedszkole nie zda egzaminu. Że Julek jest niegotowy, za mały, nie da rady. Te wątpliwości brzęczą wokół mnie jak muchy. Ratunku!!!
I jeszcze na to wszystko pada śnieg!! 
Przynajmniej tarczyca Julka na medal! Ufff...

wtorek, 26 marca 2013

Urodzinowe ciasteczka

Usłyszałam ostatnio, że w ogóle nie piekę ciasteczek. No bo nie piekę. Wolę ciasto. Upiec. Bo chrupać ciasteczka różnej wielkości i smaku uwielbiam. Mam to z dzieciństwa. Bielskiego. Bo Bielsko-Biała to moje drugie miasto rodzinne. Pierwsze to Łódź.
Z Bielskiem-Białą też ciekawa sprawa. Historycznie jako jedność funkcjonuje od 1951 r. A wcześniej Biała była małopolska, Bielsko śląskie. I w tym śląskim była tradycja pieczenia ciasteczek na wesela, urodziny, święta, imieniny (potem wyczaiłam, że w ogóle na Śląsku Śląsku te różnorakie ciasteczka w tradycji). Ale to nie tak, że ciasteczka jednego rodzaju. Na imprezy są pieczone ciasteczka różne: fikuśne przekładańce z kremem, kruche rożki orzechowe (moje ulubione!), z migdałem w środku, z makiem, powidłami, bez, o! bezy też. Raj! Podgębny raj.
A ja nie piekę. To się wzięłam za upieczenie. Dla tego mojego kwękacza ciastkowego i jubilata w jednej osobie.
W kuchni rządziliśmy we dwójkę. Julek i ja. Ciasto zagniotłam, gdy spał. Ale resztę pozostawiłam na po spaniu. Rączki ćwiczył. Zaangażował się na serio i na krótko. :) Foremek nie dociskał (jakich foremek? w domu ich brak, więc wypożyczyłam z Julka sprzętu serduszko, gwiazdkę i kółko, które na co dzień z moją pomocą ładuje do garnuszka przez właściwe otwory). Foremkami robił pieczątki na cieście. Które sam wałkował.
I już wiem, dlaczego ciastek nie piekę. Bo albo zapiekę albo niedopiekę. Zjadliwe były.
Następnym razem wezmę na blachę rożki orzechowe.
Raduś, wszystkiego ciasteczkowego! ;)



poniedziałek, 25 marca 2013

Halooo wiosnoooo

Nie wiem, gdzie jest.
Nie pamiętam, jak wygląda.
Istnieje w ogóle?
Ale moje chłopaki już się za nią wzięły. Może coś wskórają?
Zaklinacze wiosny całkiem na poważnie! ;)





niedziela, 24 marca 2013

Spotkanie zakątkowe

Gdy się urodził Julek, zakotwiczyłam się na Zakątku 21. Z czasem zadomowiłam.
W lutym ubiegłego roku wylazłam z przestrzeni wirtualnej i odważyłam się na odwiedzenie rzeczywistej. Bo fajnie pogadać na forum, ale jeszcze fajniej z ludźmi z krwi i kości.
To spotkanie zaowocowało kolejnymi, a w sierpniu udziałem w corocznym zlocie (o czym pisałam już na blogu).
Wczoraj jechałam jak na spotkanie z bliskimi osobami, choć przecież w codzienności nie mamy ze sobą ścisłego kontaktu. Łączą nas dzieci - nasze zespołowe - ale też poczucie humoru, dystans do trudnych spraw, chwile zwątpienia, różnice w poglądach i w latach. ;) Tak, te różnice łączą.
Pretekstem do zobaczenia się był czwartkowy Dzień Osób z zespołem Downa. Zakątek 21 zainicjował sobotnie spotkania w Warszawie, Krakowie, Bydgoszczy, Oławie, Mielcu, Poznaniu, Gliwicach i Gdańsku. Pomysł wypalił! :) Ludzie tłocznie przybyli i ożywili nie tylko pomarańczowym kolorem przestrzeń publiczną.
My rozsiedliśmy się na kanapach na ursynowskim Placu Zabaw. Dzieciaki buszowały na dywanie - zakątku harców. Krzysiek bawił się w chowanego z zespołowym Kubą. Julek łaził swoimi ścieżkami, a czasem za kolegą po fachu Bartkiem. Mnie polubił dziesięcioletni, zespołowy Szymon, a Bianka biszkopty w rączce Julka. :) Było ciepło i kolorowo (wbrew temu co za oknem). Wracaliśmy zadowoleni, uśmiechnięci, w niedosycie. Dobrze, że kolejny zakątkowy zlot już na początku maja w Biskupinie. :)
To pomarańczowa zaraza. Uzależnia. :)

PS Za jakość zdjęć przepraszam. Jakiś czas temu aparat fotograficzny odmówił współpracy. Nieodwołalnie. Zbieramy na nowy. Tymczasem chwile uwieczniam aparatem w telefonie. Jakość ich woła o wyrozumiałość, więc dużo ich nie pstrykam. ;)

zbieramy się do wspólnej fotki

po imprezie, w domu, z obiecanym lodem, którego nie było w kawiarni (za to pyszna kawa dla nas i  pyszne koktajle owocowe dla dzieci)

wybawił się Julek, to i wieczorem miał już dość ... na chwilę

piątek, 22 marca 2013

Juluś Puchatek cz.2

Złapany na gorącym uczynku Julek nic nie robi sobie z tego.
Siedzi w najlepsze na kanapie. Trzyma chwytem pęsetowym zdobycznego sezamka i chrupie. Chrupie. Mmmm...  Na twarzy rozlewa się błogość. Słyszę pomruki: mniam-mniamm. Widzę rączkę, która gładzi się po brzuszku.
To nie scena z Kubusia Puchatka. To dzieje się żywcem.
Na moich oczach Julek sam z siebie, spontanicznie komunikuje zadowolenie. :)

czwartek, 21 marca 2013

21 marca

Dziś Światowy Dzień Osób z zespołem Downa. Niech więc tradycji stanie się zadość.
Oto 21 rzeczy o Julku. :)

Julek, Juluś, Julencjusz, Julkonek, Julwantes, Julian.
Nie chodzi, biega.
Każdy poranek kwituje uśmiechem. Wieczorem też ma go w zapasie.
Bywa w złym humorze. Wtedy zrzędzi, jęczy i marudzi.
Nic nie robi na pół gwizdka. Jak się śmieje, to całym sobą. Jak płacze, to rzewnie. Jak rzuca zabawkami, to z przytupem. Jak się przytula, to serce mięknie.
Kręci głową na NIE i czasem mówi: ne. Tak normalnie to nie gada.
Ulubiona fraza de-de.
Lubi muzykę. Gdy ją słyszy, zaczyna tańczyć. Z rączkami pod boczki albo nimi machając.
Piosenki śpiewa gestami.
Na piosenkę „Kto tam stoi? Tam stoją krokodyle i orangutany…” w wykonaniu Krzysia zawsze się uspokaja. Z małymi wyjątkami głębokiego żalu na wszystko.
Kłóci się z bratem, kąpie się z bratem, włazi do dziury w kanapie z bratem.
Książki istnieją głównie po to, żeby je zrzucać z półki. Choć w przypływach swojej łaskawości rzuci okiem na obrazki, a czasem je nawet zidentyfikuje.
Coraz sprawniej posługuje się mową bierną.
Nadal pije z butelki. Kubek jest passe.
Gdy jest w wyśmienitym humorze, zaraża ludzi uśmiechem.
Wyciąga ręce do mnie i przytula się. I szuka pomocy, gdy wyraźnie coś nie pójdzie po jego myśli.
W zasadzie wszystko robi po swojej myśli.
Przenosi rzeczy w różne miejsca. Namiętnie. Klocki do mąki, mąkę do chochelek, chochelki do butów.
Ma poczucie humoru.
Jest uwodzicielski, nieodgadniony i świetny.
Zmienia mnie na lepsze.