wtorek, 26 marca 2013

Urodzinowe ciasteczka

Usłyszałam ostatnio, że w ogóle nie piekę ciasteczek. No bo nie piekę. Wolę ciasto. Upiec. Bo chrupać ciasteczka różnej wielkości i smaku uwielbiam. Mam to z dzieciństwa. Bielskiego. Bo Bielsko-Biała to moje drugie miasto rodzinne. Pierwsze to Łódź.
Z Bielskiem-Białą też ciekawa sprawa. Historycznie jako jedność funkcjonuje od 1951 r. A wcześniej Biała była małopolska, Bielsko śląskie. I w tym śląskim była tradycja pieczenia ciasteczek na wesela, urodziny, święta, imieniny (potem wyczaiłam, że w ogóle na Śląsku Śląsku te różnorakie ciasteczka w tradycji). Ale to nie tak, że ciasteczka jednego rodzaju. Na imprezy są pieczone ciasteczka różne: fikuśne przekładańce z kremem, kruche rożki orzechowe (moje ulubione!), z migdałem w środku, z makiem, powidłami, bez, o! bezy też. Raj! Podgębny raj.
A ja nie piekę. To się wzięłam za upieczenie. Dla tego mojego kwękacza ciastkowego i jubilata w jednej osobie.
W kuchni rządziliśmy we dwójkę. Julek i ja. Ciasto zagniotłam, gdy spał. Ale resztę pozostawiłam na po spaniu. Rączki ćwiczył. Zaangażował się na serio i na krótko. :) Foremek nie dociskał (jakich foremek? w domu ich brak, więc wypożyczyłam z Julka sprzętu serduszko, gwiazdkę i kółko, które na co dzień z moją pomocą ładuje do garnuszka przez właściwe otwory). Foremkami robił pieczątki na cieście. Które sam wałkował.
I już wiem, dlaczego ciastek nie piekę. Bo albo zapiekę albo niedopiekę. Zjadliwe były.
Następnym razem wezmę na blachę rożki orzechowe.
Raduś, wszystkiego ciasteczkowego! ;)



10 komentarzy:

  1. To i my się dołączamy do życzeń dla uhonorowanego ciasteczkowo jubilat:)
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakież skupienie i radość! Może ja też zrobię ciasteczka?!

    OdpowiedzUsuń
  3. To i ja życzeniowo się podepnę. Najlepszego wszystkiego i radosnego, co by gwarem dom rozbrzmiewał, bo cichy dom to smutny dom.
    A ten ciasteczkowy potful na ostatnim zdjęciu, jest sam do schrupania. :-*
    BaHa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do schrupania :) I już cukrzyć go nie trzeba, słodki jak miód, choć i w tym miodzie nie raz ciut dziegdziu się znajdzie ;)

      Usuń
  4. Julek górą. No i Marto, jestem pod wrażeniem poświęcenia hyhy, a małe ciasteczka to bardziej Śląsk cieszyński hołubi. Ale prawda jest taka, że przepada za nimi każdy kto choć raz skosztował. Ostatnio niestety mało okazji i ostatnio podjadłem kilka 2 lata temu autorstwa Grażynki O. - niebo w gębie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak! Prawda, Śląsk cieszyński,którego wschodnie granice o Białkę się ocierają. Tę samą, która dzieliła Bielsko i Białą. I mówisz, że Grażynka takie pyszne ciasteczka piecze... :D

      Usuń
    2. my też życzymy sto lat i machamy wiązanką fiołków wiosennie:)moja mama od zawsze piecze te pyszne ciasteczka w dziesięciu chyba rodzajach i sama też się nieśmiało wciągnęłam i zaczęłam uskuteczniać ten proceder, pamiętasz rogaliki orzechowe?;)
      buziaki,
      Iwona

      Usuń
    3. Pewno, że pamiętam. Skutecznie przypomniały mi o smaku tychże z dzieciństwa, gdy szamałam je na imieninach u jednej cioci w Straconce :) Przy okazji wezmę od ciebie przepis, Iwonka.

      Usuń
  5. No i zrobiłam ciasteczka, tyle że owsiane! :))

    OdpowiedzUsuń