sobota, 2 marca 2013

U dentysty

Zęby Julka myję na arię. To znaczy wyciągam fałszywe wysokie Ce siedząc w kucki pod kibelkiem, na którym siedzi Jul. Julian i tron idą w parze, nie. ;) Im bardziej go rozśmieszę, tym większa szansa, że buzia będzie rozwarta jak moja twarz, gdy wydzieram nuty z kotka włażącego na płot. Miauu… Szczoteczka w trakcie szoruje zęby, a potem utyka między górnym i dolnymi trzonowcami Julka, które działają jak kombinerki. Zacisk mocny i trudny do rozluźnienia. Tak, mycie zębów to nie jest to, co Julki (i jego mamy) lubią najbardziej. Zajrzeć w tę paszczę cudną też niełatwo. Przegląd zębów robię przy okazji przewijania, gdy delikwent rozedrze się w głos. Wtedy prędki rzut okiem. I nic na razie nie widać. Ale taki rzut to żadna gwarancja braku ubytków.
U Krzysia, gdy miał tak około właśnie dwóch lat i czterech miesięcy, dostrzegłam cieniutką kreseczkę przyczajonej próchnicy na dolnej czwórce. I tak wylądowaliśmy po raz pierwszy u dentysty. A że nigdy Krzysia nie oszukiwałam, przygotowałam go, opowiadając po prostu, jak przebiega wizyta u stomatologa (a nie u cioci). Wybrałam poleconego i tak trafiliśmy do gościa, który nie traktuje dziecka autorytarnie albo jak powietrze. Przywitał się z Krzysiem. Zaprowadził na fotel. Opowiadał, co będzie robił krok po kroku. Na pierwszej wizycie bez krzyków i pisków Krzyś dał sobie wyleczyć ząb. Dentystę polubił. Najwięcej za te nagrody chyba.:)
Jakoś nie wyobrażam sobie Julka współpracującego na fotelu u dentysty. Jak w ogóle go do tego przygotować? Opowiadać to ja mu mogę, tylko co do niego trafi? Jakaś bajka by się przydała. Podobno świnka Peppa była u dentysty, tylko nie trafiłam na ten odcinek.
W każdym razie dziś Krzyś odwiedził naszego doktora po raz kolejny. Na przegląd i załatanie dziury po wypadnięciu z niej plomby. Zażyczył sobie niebieską. W przedszkolu chyba sobie pokazują. Ja nie w temacie. Krzyś rozczarowany nie miał co pokazywać, bo jego dotychczasowe trzy były wtapiające się w tło. To teraz ma niebieską. Wygląda jak próchnica. Koszmarnie wygląda. Ale doceniam, że sam poprosił, sam wybrał, sam zdecydował. Jego zęby, jego plomby.
Przy okazji pogadałam z doktorem i umówiliśmy się na wizytę z Julkiem. Uprzedziłam, że to pacjent raczej niewspółpracujący, raczej bez próchnicy i zespołowy. Dentysta podjął rękawicę. ;) Wezmę Krzysia. Pokaże bratu co i jak. To w końcu trochę idol.
Za dwa tygodnie Julek idzie po raz pierwszy do dentysty. No to trzymajcie kciuki. :D Ale się spocę. Już ciężko oddycham. ;)

Krzyś czeka aż uśnie ząb. Znieczulenie działa.

4 komentarze:

  1. No proszę proszę, Krzyś dentysty, na 100% da Julkowi lekcje poglądową i będzie ok! Trzymam kciuki i będę podczytywała.
    BaHa

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia życzę! Zęby mojego najmłodszego to kolejna moja porażka. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. dzielny i uśmiechnięty mężczyzna!(nawet ja siedząc u dentysty nie mam takiej miny) buziaki dla chłopaków :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat wybierał kolor plomby, to i się cieszył. ;) Ale fakt, nie mam z Krzysiem problemów u dentysty. Dzielnie znosi wszelkie niedogodności. Za to jęczy i smęci przy drobnym skaleczeniu. Mazgai po prostu. :))

      Usuń