poniedziałek, 14 marca 2016

Kukuryku

Nowa gra.
Kukuryyyku.
Prosta jak drut.
Julka drut nie obchodzi. Julka interesuje efekt.
Odwróciłam kartonik, ujrzałam koguta i zapiałam (to jedna z zasad gry). Śmiechem uraczył mnie syn. I tak już pozostało. Zafiksował się na koguta. Pojął, że aby go znaleźć, trzeba odwrócić wszystkie kartoniki. Ale jak już znalazł, był jego. przywłaszczony, do odwracania ciągłego. Żeby piać. Pieją kury, pieją, nie mają koguta. Oj mają, oj mają! Taaak sobie nucę.
Między jednym kogutem a drugim zdążyłam wydębić od Julka nazwy zwierząt. A jest ich tu trochę: krowa, świnia, koń, mucha, żaba, kaczka. kura, pies. Musiał odpowiedzieć na pytanie: kto to jest? Liczyliśmy też do trzech. Znaczy ja liczyłam. Julek naśladował. Bo zabawa jest wtedy, gdy odwrócone są trzy te same zwierzaki. Kto pierwszy wyda odgłos tego trzeciego, zdobywa żeton. Za koguta dwa. I to koguta już jednego.
Gdy dzisiaj do zabawy wkroczył Krzyś, Julek nadal szukał i przywłaszczał koguta. Za to piałam z Krzysiem na zmianę. Wyglądało to tak. Krzyś odwraca kartonik (żaba), ja odwracam kartonik (pies), Julek odwraca kartonik (kogut) - pieje Krzyś, pieję ja, Julek w śmiech. Następna kolejka: Krzyś odwraca kartonik (mucha), ja odwracam kartonik (żaba), Julek odwraca kartonik (kogut) - pieje Krzyś, pieję ja, Julek w śmiech. Następna kolejka: Krzyś (kura), ja (koń), Julek (kogut) - pieje Krzyś, pieję ja, Julek w śmiech. I następna, następna (ko, ko, kukuryyyku), następna (kum, kum, kukuryyyyku), do samego końca.
A nie, wróć! do chwili, gdy dyrygent Jul przerywa kolejność:
- Ksys nie. Ja! - palcem wskazuje na siebie dla podkreślenia wagi stwierdzenia.
Śmieje się Krzyś, śmieję się ja, Julek wkracza do gry.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz